- O! Zobacz! A ta ma numer 46! Będzie jak znalazł na urodziny!
To było w czerwcową niedzielę, kiedy pojechaliśmy z Mario do Scarperii, w której trwała wystawa starych pojazdów. Vespa z numerem 46.
46 to dla mnie szczególny wiek i szczerze mówiąc nie kojarzy mi się dobrze, ale o tym nie chcę pisać, raczej wolę skupić się na tym co mówi kochana J. - teraz będzie dobry czas. Postaram się ten dobry czas wizualizować i pomagać jak mogę w tym, żeby rzeczywiście był dobry.
To był dobry dla mnie rok. Dziś rano przygotowując dla siebie samej urodzinową rolkę uświadomiłam sobie ile było pięknych momentów, miejsc, wrażeń, spotkań, emocji, wzruszeń... Niektórzy wolą swoje urodziny pominąć milczeniem, ja wręcz odwrotnie - to dobra okazja do wielu refleksji.
W 46 roku życia wydałam trzecią książkę, pojechałam po raz pierwszy w samotną podróż, w czasie której zakochałam się w Neapolu i po raz pierwszy wsiadłam na prom, żeby popłynąć na wyspę - tak spełniło się moje marzenie. Odwiedziłam kilka regionów Francji i spełniło się kolejne marzenie, bo zamoczyłam stopy w oceanie. Odwiedziłam wiele pięknych miejsc w Italii: Pizę, Rzym, Perugię (nawet dwa razy), ponadto niezliczone spacery po Ukochanej, wiele trekkingów w Apeninach, poza tym Livorno i kolejny rejs na wyspę - Capraia z Chłopcami. Przestałam być matką dwóch licealistów, zamiast tego stałam się matką licealisty i studenta historii uniwersytetu bolońskiego. I na koniec do palety moich działań dodałam YouTube i traktuję to bardzo na serio, mając nadzieję, że rozwinie się z tego coś pięknego. Tak przy okazji - dziś na kanale mój prezent dla Czytelników - rano miała miejsce premiera ostatniego odcinka pierwszej serii, a już niedługo będzie można zobaczyć, co przygotowaliśmy w serii drugiej. Będzie jeszcze piękniej i jeszcze ciekawiej.
Jak zawsze śmiałam się, zamartwiałam, wzruszałam, wędrowałam, pisałam, fotografowałam, marzyłam... Bywały dni lepsze i gorsze, ale niezmiennie, niezależnie od okoliczności celebrowałam każdy dzień, każdą maleńką chwilę.
Dziękuję Wam za tyle pięknych życzeń, które spływają do mnie od rana. Wiele z nich wycisnęło z oczu łzy i gardło zawiązało na supeł. Dziękuję za życzliwość, za pamięć o mnie, za wsparcie w wielu momentach. Wiem, że gdybym mogła wyprawić imprezę urodzinową dla wszystkich Was, gdybyśmy wszyscy się mogli gdzieś pomieścić to byłaby impreza stulecia! Dziękuję też Mario za podarki i chłopcom za tort i uwagę.
Dziś niezmiennie sama sobie życzę zdrowia, zdrowia, zdrowia.
A poza tym, co oczywiste, życzę sobie jeszcze wielu publikacji - bardziej literackich niż przewodnikowych (chroniczny przerost ambicji), odrobiny odpoczynku (choć czasami), wielu szczytów zdobytych, przewędrowanych szlaków, podróży, życzę sobie, żeby nadal otaczało mnie tyle życzliwości, żeby moje przyjaźnie trwały, żeby moje dzieci i najbliżsi byli szczęśliwi i zdrowi. Chciałabym za rok znów napisać barwne podsumowanie, chciałabym, aby znalazły się w nim kolejne spełnione marzenia...
Dziś wznosząc toast mówię sama sobie: najważniejsze, żeby tylko nigdy nie stracić pasji życia!
Ps. Domu z Kamienia też oczywiście sobie życzę.