Gdzie Gladiatora nie było i tropikalna obfitość
poniedziałek, czerwca 12, 2023Monte Gamberaldi wznosi się dokładnie pomiędzy Senio i Lamone, tuż obok zaczyna się Romania. Dawniej było to serce ziem, którymi władał Maghinardo. W drugiej połowie XIV wieku tereny te wchłonięte zostały przez Florencję, stając się jednocześnie granicą pomiędzy obecną toskańską stolicą i Państwem Papieskim. Po dziś dzień wije się tu wiele mniej lub bardziej wyraźnych ścieżek i szlaków, które wieki temu stwarzały doskonale warunki do kontrabandy. Romania „eksportowała” sól i zboże, Toskania natomiast oliwę i wino.
W XVI wieku osiedliła się tu zacna familia z Romanii – Cavina Pratesi. Na ich willi do dziś możemy podziwiać oryginalny herb rodu. Wpływy rodziny osłabły wyraźnie za sprawą poważnych wewnętrznych konfliktów w drugiej połowie XVIII wieku i dominację na Gamberaldi przejął jeden z ważniejszych marradyjskich rodów – Fabbri. Dlatego też dziś na willi Gamberaldi widnieją aż dwa herby.
Gamberaldi to willa, kościół, kilka rozrzuconych po okolicy kamiennych posiadłości, zachwycająca natura oraz imponująca panorama. Nigdy nie było tu większej „metropolii”, na początku XVIII parafia liczyła niewiele ponad 100 mieszkańców.
Gamberaldi to jedno z pierwszych miejsc, które chwyciło mnie tutaj za serce. W czasach, kiedy Toskania była jeszcze tylko wakacyjnym przystankiem, przyjeżdżaliśmy tu zawsze na pożegnalny spacer przed powrotem do Polski. Pod koniec sierpnia tutejsze łąki malują się na złoto i tak je w duchu nazywam: Złote Łąki. Jednak nie tylko latem warto tu zawitać. Pięknie jest zimą, kiedy otacza nas czyste powietrze i widać stąd nawet Monte Fumaiolo, i wiosną, gdy złote łąki zastępuje fiolet dzikiego tymianku, pięknie jest w czerwcu, kiedy soczysta zieleń idzie pod rękę ze słonecznymi ginestrami, a nawet w listopadzie, gdy na zmokłych łąkach osiadają jesienne chmury...
Na Gamberaldi przecinają się szlaki Dantego, Garibaldiego, świętego Antoniego i kilka innych. Można stąd wyruszyć przez Monderę do Marradi, albo do sąsiedniej doliny Palazzuolo sul Senio, można nawet porwać się na długą wyprawę graniami do samej Faenzy, albo zejść przez Valnerę do Popolano.
(Nieznane Toskania i Romania. Gdzie Dante mówi dobranoc. wyd. Pascal, 2022)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Piękne widoki! Przez niże utrzymujące się nad Europą południową my na północy Polski deszcz w ciągu ostatnich 2 miesięcy widzieliśmy raz, a niebo jest ciągle bezchmurne. Mamy gigantyczną suszę. I wszystko wygląda jak na południu, bo trawy przestały być zielone, a żarnowce kwitną na potęgę :) Tylko zamiast gór mamy jeziora i morze. Pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuń