Alarm i trudne kino
środa, czerwca 28, 2023Siedziałam akurat u fryzjerki, żeby zrobić porządek z włosami. Niedługi przyjedzie przecież Najmłodszy, żeby kręcić kolejne odcinki Domu z Kamienia YouTube, a zatem wyglądać trzeba "do ludzi" (a przynajmniej się postarć). Dla zabicia czasu przeglądałam "bardzo ambitny" materiał na Instagramie i w momencie, kiedy kliknęłam w jakiś link, telefon zapiszczał mi w rękach tak upiornie, że nawet włosy obciążone jakąś cudowną substancją, na chwilę stanęły dęba, a salonowe radio zamilkło.
- Co to było?! - zapytałam fryzjerki, bo jej telefon przyłączył się do chóru - pierwsze, co przyszło mi do głowy, to epokowy wirus, który wykończy nie tylko internet ale i wszystko inne.
- To alarm. Nie wiedziałaś?
Nie wiedziałam... Ja o wszystkim dowiaduję się ostatnia. Całe szczęście, że nie trzymałam telefonu przy uchu, bo ryzyko ogłuchnięcia było chyba całkiem spore.
Podobno w Italii wprowadzany jest teraz system ostrzegawczy. Kto jest aktualnie w Toskanii, ten na pewno miał ten sam komunikat. W następnych dniach pojawią się próby w innych regionach.
Ma to być system Protezione Civile, który będzie służył do ostrzegania przed wysokim niebezpieczeństwem. Nie mówimy tu o silnym wietrze - nie można tego mylić z alertem pogodowym. Tu chodzi o ostrzeganie przed wybuchem wulkanu, trzęsieniem dna morza, skażeniem radioaktywnym ecc...
Bardzo sensowna rzecz - pomyślałam.
Co ciekawe, niemal chwilę po tym, jak w Toskanii zrobiono próbny alarm, pomiędzy Florencją i Sieną zatrzęsła się ziemia i to całkiem mocno - 3.7. Zaraz pojawiły się teorie spiskowe, że co to za przypadek..., ale wiadomo... ludzie muszą sobie zawsze znaleźć jakąś sensację.
Alarm sobie, a trzęsienie sobie i na szczęście nic się nikomu nie stało. A moje włosy wyszły pierwsza klasa.
Poza tym nadciągnęły jakieś mżawkowe chmury i zabrały palące słońce. Mam nadzieję, że to tylko chwila, bo koniec czerwca to ja sobie wyobrażam..., to znaczy poprosiłabym w wersji tak słonecznej, jak ginestre w pełnym rozkwicie.
We wtorek - po sugestii Tomka - skończyłam oglądać I ladri di biciclette (Złodzieje rowerów). Bolał mnie bardzo ten film i chyba dla równowagi powinnam teraz obejrzeć coś odrobinę lżejszego, choć z drugiej strony zamiłowanie do ciężkiego kina jest we mnie odkąd pamiętam. Obydwoje zgodnie przyznaliśmy, że odtwórca roli Bruno - Enzo Staiola to majstersztyk dziecięcego aktorstwa. Od słowa do słowa Tomek przypomniał mi inny tytuł odłożony na półkę i dziś mam zamiar ruszyć w podróż z Leopardim, zgłębić dzieje i twórczość artysty, kontynuować, tym samym, moją włoską edukację. Zapowiada się wieczór z Il Giovane Favoloso.
Pięknej reszty dnia!
LADRO to znaczy ZŁODZIEJ
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze