czerwiec
Kogo trudno wypuścić, stres coraz większy i poetyka na kuchennym stole
piątek, czerwca 30, 2023Rano w kuchni przywitał mnie taki oto obrazek. Tomka wzrok, nim poszedł spać, zatrzymał się chyba na poetyce. Przekartkowałam porzucony podręcznik włoskiej literatury i się zachwyciłam. Niektórych rzeczy nie uczyli mnie nawet na studiach... Pomyślałam, że kiedy będzie już po wszystkim, zachomikuję sobie tę książkę razem z podręcznikiem do historii sztuki.
Tomek jedzie już na oparach oparów. Ja w sumie też, ale z innych powodów. Sprawa z jego mieszkaniem okazuje się o wiele bardziej skomplikowana i trudna, niż mogliśmy się spodziewać. Obklejenie Imola ogłoszeniami nie przyniosło rezultatu. Ogłoszenia na lokalnych grupach na fb - tak samo. Następnym krokiem było dzwonienie po agencjach nieruchomości. I tu bez sukcesu. Od rana więc spamuję wśród znajomych, rozsyłając wiadomości błagalne, że może ktoś coś. I tu generalnie moje pomysły się kończą.
Zaczęliśmy się oswajać z myślą, że może Faenza, ale podobno z miastem ceramiki też nie jest optymistycznie, zwłaszcza teraz po powodzi. Zaczynam martwić się już na serio.
Za rady w stylu - poszukajcie akademika, czy komentarze - akademików tam nie macie - z góry dziękujemy. Jeśli szukamy lokum, to znaczy, że w tej chwili jest to najsensowniejsze rozwiązanie.
Wdech... wydech...
Poza tymi troskami mieliśmy piękny czwartek. Ostatni czerwcowy czwartek zupełnie niespodziewanie zrobił się bardzo kulinarny. Od przystanku w Faenzie i testowaniu nowego miejsca - chiosco Girandola (to z winy zamknięcia naszego ulubionego lokalu), aż po kolację pod gołym niebem w zaprzyjaźnionej agroturystyce w bawiącym nas pięknie towarzystwie. Nie będę się chwalić jak bardzo się najadłam, bo nie ma się czym tu chwalić, ale pochwalę się tym, że śmiałam się do łez, a to najpiękniejsza terapia na najróżniejsze troski.
A piątek spłynął łzami i nawet zagrzmiał złowrogo... I tak bardzo mi żal, że czerwiec nas już zostawia. Ja wiem, że całe lato przed nami, że jeszcze festy, goście, radości, morze i cykady, ale czerwiec... Czerwiec nawet z troskami jest cały do kochania... Stanęłabym w progu, zastawiła wyjście całą swoją osobą, tak, jak dla draki robiliśmy, kiedy byliśmy mali - zostań, proszę! Nigdzie nie idź! Uwiesiłabym się na jego ramieniu, uwiodłabym go uśmiechem, słowem, omamiła, przekupiła kremem kawowym, żeby tylko jeszcze chwilę został.
Arrivederci giugno!
RAMIĘ to po włosku SPALLA