O innym obliczu rzeki, o dobrym wieczorze i poruszający list ze szkoły
poniedziałek, maja 22, 2023Wracałam do domu późnym popołudniem z prawie letniego spaceru. Nim weszłam do domu, zatrzymałam się na moście i popatrzyłam na rzekę. Lamone znów szemrało i migotało zalotnie w majowym słońcu. Zupełnie jakby nigdy nic... Obrazki sprzed kilku dni wydawały się wręcz nierealne. Rzeka była jak ten dzieciak, który narozrabiał jak nie wiem co, a potem patrzy swoimi słodkimi oczami i człowiek nie dowierza, że to ta sama osoba.
Nad rzeką w barze Biforco było gwarno. Jeśli ktoś popatrzyłby na taki wycinek, to nijak nie znalazłby w nim nic katastroficznego. Życie toczy się dalej, tyle tylko, że w częściowym odcięciu i oczekiwaniu. Oczekiwaniu na dobre wieści, na otwarcie dróg, na przywrócenie ruchu pociągu...
Wczoraj spotkałam znajomego strażaka, któremu po kilku dniach udało się wrócić do Marradi. Kiedy opowiadał o tym, co wydarzyło się na nizinie, serce pękło mi na nowo. Nawet jeśli nie raz był w miejscach kataklizmów - innych powodzi, czy trzęsień ziemi - to, jak sam przyznał, czegoś takiego w całym swoim życiu nie widział.
W niedzielę rano na portalu szkoły ukazał się natomiast list od dyrektorki liceum. Wiele wzruszających słów, które czytałam z gardłem zawiązanym na supeł. W tej chwili nikt nie wie, kiedy szkoła zostanie otwarta. Po tym jak woda w Faenzie opadła, została w mieście gruba warstwa błota, a poza tym uczniowie z Appennino nie mają na ten moment możliwości dotarcia do placówki. Dyrektorka zwróciła się do nauczycieli, że jeśli uda się, sprowadzić młodzież do klas przed końcem roku szkolnego - aby w żadnym wypadku nie nadganiać niczego na łapu capu i nie wychylać się z odpytywaniem czy sprawdzianami.
To nie ucieknie - pisała - przyjdzie czas na odrabianie zaległości we wrześniu. Teraz trzeba się skupić na tym, by pomóc uczniom przejść przez to wszystko, co się wydarzyło, trzeba pomóc im odbudować poczucie bezpieczeństwa, przegadać, wysłuchać, oswoić trudną sytuację. A jeśli już mowa o nauce, w pierwszej kolejności trzeba się skupić na piątoklasistach, którzy dokładnie za miesiąc mają matury. Podobno będą dla nich zorganizowane zajęcia przygotowawczo - wspierające nawet w odciętych miasteczkach.
Wieczorem kuchnia w Domu z Kamienia wypełniła się gwarem i rozmowami. Nie zrobiłam nawet jednego zdjęcia, ale co najpiękniejsze i tak zostanie w sercu. Dobrze było znów pobyć z Ellen i Lexem. Dobrze było posłuchać fascynujących opowieści z dalekich krajów, podzielić się troskami i radościami.
Tymczasem na starcie ustawia się kolejny poniedziałek. Pogoda jest piękna - nareszcie! Dziś powinno dotrzeć zaopatrzenie do sklepów. Na pewno tradycyjny, poniedziałkowy mercato się nie odbędzie, ale ważne, bo móc gdziekolwiek zrobić zakupy. Internet wciąż wypełnia się zdjęciami z działań ludzi - tam sprzątnięto błoto, tam przywrócono prąd, jeszcze gdzieś indziej grupa na motorach dowiozła zapas jedzenia. Obrazków chwytających za serce jest mnóstwo.
Mam nadzieję, że przy sprzątaniu i naprawianiu skutków powodzi, nikt nie zapomni o ukrytych w Apeninach miasteczkach. Destrukcję dróg - w tej chwili 600 z nich jest nieprzejezdnych - porównano do silnego trzęsienia ziemi.
Niech to będzie dobry dzień!
Ps. W weekend majowy są ciekawsze sprawy do zrobienia, niż patrzenie się w monitor, ale może dziś do kawy, ktoś chciałby przypomnieć sobie piękny zakątek Romanii w słońcu, niczym jeszcze niepoturbowanej.
ZNISZCZONE to po włosku DISTRUTTE (wym. distrutte)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasia a wiadomo jak Zerbina przetrwała powodzie ?
OdpowiedzUsuńPiotrek