Nowa droga, calanchi i karczochy
poniedziałek, maja 15, 2023
Drogę, którą miał na myśli Mario odszukaliśmy bez problemu. Pierwsza, w którą skręciliśmy okazała się właśnie tą. Choć trasę Marradi - Faenza teoretycznie znam jak własną kieszeń, to nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na to niepozorne odbicie w bok, bo droga przeciska się w pobliżu zabudowań i na pierwszy rzut oka wcale nie wygląda obiecująco.
Tak jak po pozorach nie można oceniać ludzi, tak i nie powinno się w ten sposób oceniać dróg...
Zabudowania szybko zostały za nami, droga pięła się coraz wyżej i wyżej, a asfalt zrobił się kostropaty. Jedno przez drugie zaczęliśmy wygłaszać zachwyty i snuć wyobrażenia - jak pięknie byłoby, gdyby przy tym wojażowaniu towarzyszyło nam słońce. Wniosek nasuwał się sam - trzeba tu koniecznie wrócić, kiedy miną te paskudne deszcze.
To wyjątkowe miejsce znajduje się pomiędzy Brisighellą i Faenzą. Jadąc od Marradi trzeba skręcić w lewo w via Pideura. To właśnie przy tej trasie znajduje się punkt widokowy Liborio, który jest idealnym miejscem, z którego można podziwiać słynne calanchi. Najbliższe są na wyciągnięcie ręki i z bliska wydają się jeszcze bardziej nieprawdopodobne. Ich formy przypominają kostropate ostrza wystające spomiędzy zieleni.
Przy tej samej drodze poza punktami widokowymi i calanchi jak na dłoni, napotkaliśmy jeszcze jeden interesujący "detal"...
Kilka dni temu przy jednym z wpisów umieściłam zdjęcie dziwacznych karczochów. Nieduże, smukłe, intensywnie fioletowe kwiaty, na które pora jest właśnie teraz, a nie zimą, kiedy zajadamy się bardziej popularnymi odmianami.
Nie wiem jakim cudem, ale sama po raz pierwszy wypatrzyłam je na zeszłotygodniowym jarmarku w Brisighelli - nie jakimś tam jarmarku, tylko nomen omen "Sagra del Carciofo Moretto"!
Karczochy Moretto to bardzo stara odmiana, która nigdy nie została poddana żadnym modyfikacjom. Uprawiany jest tylko tutaj - właśnie na wzgórzach ponad calanchi, przy drodze, którą wybraliśmy na sobotnie wojażowanie - i podawany zwykle na surowo, ewentualnie lekko podgotowany, a ponieważ jego smak jest dziewiczo intensywny - doprawia się go jedynie oliwą i solą.
Gdyby nie to, że w zeszłym tygodniu zawitaliśmy do Brisighelli, nie miałabym o tym wszystkim zielonego pojęcia i nie powitałabym z takim entuzjazmem pól "moretto", które wyłoniły się zza kolejnego kostropatego zakrętu.
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale szczęśliwie w sobotnie popołudnie nie padało. Obiecaliśmy sobie, że jak tylko łąki obeschną we wczesnoletnim słońcu, wrócimy tu na piknikowanie. Natknęliśmy się też na aziendę rolniczą, która organizuje pikniki w większym gronie i to z muzyką na żywo. Trzeba trzymać rękę na pulsie - to mogłoby być coś! Popijać wino na kocu rozłożonym wśród winnic, słuchać muzyki i zajadać lokalne sery, wędliny oraz oczywiście moretto z zacną oliwą z Brisighelli...
Rozmarzyłam się, a tu już poniedziałek dawno oczy otworzył...
Pięknego nowego tygodnia!
KARCZOCHY to po włosku CARCIOFI (wym. karcziofi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze