Tam, gdzie prowadzi serce - Livorno - podróż przedwielkanocna akt I
poniedziałek, kwietnia 10, 2023Czwartek 29 marca 2023, z Nenufarowego notesu
(...)
- To co? Do Livorno? - rzuciłam zrezygnowana.
- Nie śmiałem proponować - przytaknął Tomek.
- Serio? Przecież już nie raz tam byliśmy!
- Jeśli tam byliśmy tyle razy, to znaczy, że naprawdę nam się podoba - dodał filozoficznie Mikołaj.
- A gdyby tak...?
Po długich debatach i poszukiwaniu ekonomicznych opcji na krótkie oderwanie się od codzienności, padło rzeczywiście na Livorno. Szczerze mówiąc, kiedy już nas olśniło, byłam zdziwiona, że wcześniej na to nie wpadliśmy! Każdy z nas ma swoje ulubione miasto, każdy oczywiście inne, ale jeśli wspólnie mielibyśmy ustalić jedno, które chwyciło za serce całą trójkę - byłoby to na pewno Livorno.
Byliśmy w Livorno wiele razy, jednak zawsze były to pobyty kilkugodzinne i wiele razy powtarzaliśmy, że chcielibyśmy pobyć, pomieszkać tu odrobinę dłużej. To marzenie się spełniło.
Z Nenufarowego notesu, pociąg do Livorno, 6 kwietnia 2023:
Livorno bardzo mnie inspiruje, sprawia, że mam jeszcze większą ochotę, by pisać, fotografować, a może nawet namalować coś! Jak wyglądają tu ranki i wieczory? Jak wygląda słynny taras o zmierzchu? Tak bardzo chciałabym podarować chłopcom piękne dni. Chciałabym aby zapamiętali te miejsca, te momenty i mnie.
Pogodę powinniśmy mieć doskonałą...
To prawda - nie byliśmy bardzo oryginalni z wyborem celu naszej podróży, choć trzeba przyznać, że porządna dawka nowości ukryła się w środku naszych "wakacji". O tym jednak opowiem w następnych dniach. Nie byliśmy oryginalni, bo nie postawiliśmy na zupełnie nową destynację, ale jeśli człowiek jakieś miejsce pokocha, to czy naprawdę musi za każdym razem jechać gdzie indziej? Przecież gdyby tak było, pewnie nie zamieszkalibyśmy w Marradi. Nie zależy mi na tym, by na social media imponować coraz to nowymi miejscami, to w ogóle nie ma dla mnie znaczenia. Wyznaję zasadę, która brzmi jak lekko sparafrazowany tytuł jednej z książek Tamaro "Vado dove mi porta il cuore" (idę tam, gdzie mnie prowadzi serce).
Zdaję sobie sprawę z tego, że życie jest krótkie i nie wystarczy mi czasu, żeby odwiedzić nawet ułamek tych wszystkich miejsc, o jakich marzę. Z drugiej jednak strony - miejsca są dla mnie jak ludzie...
Jeśli poznamy osoby, z którymi jest nam dobrze, za którymi tęsknimy, których obecność dodaje nam skrzydeł, czy wtedy wolimy szukać na siłę innych znajomości, czy spędzić czas w sprawdzonym towarzystwie, które jest jak balsam na duszę. Ludzie i miejsca, które się kocha nigdy się nie nudzą. Nie znudziło mi się nigdy Marradi, ani Florencja, więc myślę, że i Livorno mi się nie znudzi i już myślimy, jak tu w wakacje wykraść jeszcze trzy dni, by ten "trip" powtórzyć.
Spędziliśmy wspaniały czas - czas na rozmowach, śmiechach, na budowaniu niezapomnianych wspomnień. O tym co widzieliśmy, co zapadło w serce i jak nam czas upłynął opowiem w następnych dniach. Dziś tylko takie oto schyłkowo-wielkanocne BUONGIORNO!
A tutaj jeszcze nasze zrolkowane Livorno.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Nie byłam nigdy w Livorno, ale doskonale wiem, że urodził się tam mój ukochany malarz, Amadeo Modigliani. Jednak czytając jego biografię zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to miejsce, raczej jako małe senne miasteczko :). Aż mi głupio, ale nigdy się nie zagłębiłam w ten temat, bardziej interesowało mnie życie Modiego w Paryżu i jego twórczość oczywiście, a tu proszę, zaskoczenie, że to jednak całkiem imponujące, piękne i tętniące życiem miasto, na pewno nieco inne niż sto lat temu, ale jednak. Z przyjemnością poznam dalszy ciąg livorneńskiej relacji :).
OdpowiedzUsuń