Muzycznie, uniwersytecko i garstka codzienności z Domu z Kamienia
wtorek, marca 07, 2023Stół w Domu z Kamienia zastawiony był brudnymi naczyniami, a czas - ten sam, który nie istnieje - jakby nagle zwolnił. Jaka to radość... Ten moment, kiedy najedzeni zostajemy dłuższą chwilę przy stole, żeby się nagadać.
- Przypominam, że jutro Tomek ma imieniny.
- A kogo obchodzą Tomka imieniny? - kolorowy jednorożec sięgający blisko dwóch metrów przerwał mycie naczyń i teatralnym gestem wyraził swój brak zainteresowania tematem.
- Jak to kogo obchodzą Tomka imieniny?
- Moje obchodzą wszystkich, bo wszyscy dostają prezenty! A Tomka?
- Mnie obchodzą, babcie obchodzą i ciebie niech też obchodzą.
- Jakiś Tomasz... - prychnął lekceważąco - i to jeszcze z Akwiny!
- Z Akwinu!
- No mówię przecież.
- Właśnie! Dlaczego ja mam akurat tego dnia imieniny? - wtrącił się główny zainteresowany, czy też raczej niezainteresowany.
- Kiedy wybraliśmy ci imiona, dopatrzyłam się, że 7 marca jest i Tomasza i Pawła, czyli idealnie. A poza tym nie chciałam, żebyś miał imieniny tego samego dnia co wujek Tomek.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- W sumie nie wiem, już samo to, że powtórzyliśmy imię...
- Przynajmniej zaoszczędzilibyśmy sobie imieninowej fatygi: "no hej, siemka, najlepszego tobie... i tobie".
Tu nastąpiła długa tyrada na temat tego, że imieniny to zbędny wymysł i zawracanie ludziom głowy, więc ten fragment pominę.
- A dziś natomiast ma urodziny... kto? Kto się urodził 6 marca? - postanowiłam chłopców pomęczyć.
Obydwaj popatrzyli na mnie niepewnie.
- Ty nie, ojciec nie, babcia też nie i druga babcia też dopiero za dwa tygodnie - moje pytanie zbiło ich z tropu.
- Kogoś z rodziny? - zapytał jednorożec.
- Nie.
- Kogoś sławnego?
- Taaak!
- A to skąd ja mam to wiedzieć!?
- Jeśli ja zadaję takie pytanie, to kto to może być?
Mikołaj przewrócił oczami.
- Lorenzo il Magnifico!
- Nie.
- Jakiś tam Leonardo!
- Nie. Pomyśl.
- Majkelangelo! - wykrzyknął Tomek.
- I kogo to obchodzi????
Santa pazienza!
Żeby nie było, że w Domu z Kamienia tylko nasze codzienne głupoty, to mam na dobry początek jedną ciekawostkę, którą przywiózł wczoraj Mikołaj z Bolonii oraz odrobinę muzyki.
Zacznijmy od muzyki. W ostatnich dniach bardzo dużo mówiło się w Italii o dwóch wielkich artystach. Co ciekawe obydwaj artyści urodzili się w odstępie kilku czy kilkunastu godzin - Lucio Battisti 5 marca i Lucio Dalla 4 marca - obydwaj 1943 roku, czyli w tych dniach skończyliby 80 lat! Trudno bez nich wyobrazić sobie dziś włoską muzykę.
Battisti to mój ulubiony włoski artysta - ulubiony w ogóle! Już lata temu opowiadał mi o nim Mario i z jego muzyką dokładnie zapoznał. Większość jego piosenek znam na pamięć, a dziś zostawiam Wam ten utwór.
Lucio Dalla natomiast urodził się w Bolonii i z tym miastem zawsze będzie kojarzony. W tych dniach Bolonia uczciła pamięć o nim. Poza wieloma eventami, na Piazza Cavour ustawiono ławeczkę z siedzącym na niej artystą. Zwiedzanie Bolonii śladami Lucio Dalla, to na pewno ciekawa alternatywa, żeby odejść od klasycznej turystycznej trasy. Do posłuchania jedna z moich ulubionych piosenek artysty.
I na koniec ciekawostka z Bolonią związana. Czy wiecie, że w Bolonii panuje taki przesąd, że kto wejdzie na Torre degli Asinelli, temu nigdy nie uda mu się dostać na studia na tutejszy uniwersytet? Czyli jeśli macie w planach - albo wasze pociechy - bolońskie studia, poczekajcie ze zwiedzaniem jednej z największych atrakcji miasta do zakotwiczenia się na dobre na najstarszej uczelni świata.
I to tyle na dziś. Czas znów goni. Pięknego dnia.
OSIEMDZIESIĄT to po włosku OTTANTA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
O! Ciekawe o tej Torre degli Asinelli. Mnie mama i babcia mówiły, żeby nigdy nie chodzić ze swoim chłopakiem na cmentarz. Bo wtedy nici z małżeństwa! A nawet jak się pobierzemy to zła wróżba i nic z tego nie wyjdzie na dłuższa metę :) A, no i oczywiście potem ślub tylko w miesiącu z literką ‚R’ w nazwie. I co? I Gucio! Był piękny zabytkowy cmentarz do zwiedzenia na początku naszego bycia parą - to oczywiście zwiedziliśmy. A potem po kilku latach ślub wzięliśmy w kwietniu lol. I tak już jesteśmy razem 25 lat i 20 lat po ślubie, także ten…. No właśnie :)))) Jak się człowiek nauczy i zda egzaminy to na każdą wieżę może włazić śmiało. I tak go Uniwerek przyjmie :))) Buziaki, Halina
OdpowiedzUsuńOoo tego o cmentarzu nie znałam:) takie przesady są częścią lokalnego folkloru:)
UsuńTo prawda! I zawsze można się z nich trochę pośmiać ;)
Usuń