Marcowe psoty, kanapa i walka z dręczycielką
czwartek, marca 02, 2023Jestem kwiatem lotosu... - powtarzałam sobie patrząc przez okno - jestem kwiatem lotosu...
W środę napadało tyle śniegu ile nie napadało nawet przez całą niedzielę i poniedziałek. Najpierw ten śnieg był całkiem lekki i stworzył klimat andersenowski, a potem im bliżej wieczora, tym coraz bardziej stawał się okropną, rozpacianą breją. Paskudztwo i obrzydlistwo.
Czy lekki czy ciapowaty, to w sumie nie ma znaczenia, bo śnieg to zawsze śnieg, a do tego w marcu... denerwuje podwójnie. Wraz z nastaniem pierwszego marcowego wieczora śnieg zamienił się w deszcz i w tym deszczu trwał przez noc całą. Dziś ma coś tam jeszcze dokazywać, ale od jutra podobno zdecydowanie bardziej wiosenne klimaty. Pięknie nam się marzec na powitanie ukłonił...
A może to nie marzec? Może on nam taki żarcik zrobił zazdroszcząc kwietniowi "prima aprilis" i zamiast własnej wyczekanej przez wszystkich osoby, grudniowego krewnego dla hecy podstawił?
Nie wyszłam z domu nawet na moment. Dodatkowym argumentem przemawiającym za tym, by zabarykadować się w domu był fakt, że przez trzy godziny byliśmy bez prądu. Wymieniali jakiś słup, czy coś... Bycie bez prądu to znaczy dla nas bez ogrzewania, bo obydwa nasze piece niestety potrzebują zasilania. Bez prądu nie działało też wifi, a zatem na kanapie opatulona w koc - z jednej strony ja, z drugiej w swój koc opatulony Tomek, spędziłam trzy godziny to drzemiąc to zanurzając się w lekturze bez cienia wyrzutów sumienia.
Kolejny też raz przejrzałam skład książki i zaczęłam się chyba na poważnie stresować, bo to już ten moment, kiedy książka szykuje się, by trafić w ręce czytelnika i co będzie jeśli się nie spodoba?
Mam w sobie wciąż tak wiele wątpliwości, wciąż tak mało wiary w siebie, nadal silna jest we mnie ta wewnętrzna dręczycielka, która nakręca spiralę niepewności. Zastanawiam się czy istnieje jakiś sposób, by móc się tego pozbyć...
Podobno wczoraj na niebie można było podziwiać spektakl planet - wierzę na słowo, bo nasze niebo od soboty schowane za bura kotarą. Mam nadzieję, że do jutra ta kotara się zmęczy i odsłoni marcowy lazur!
Dobrego dnia!
DRĘCZYĆ to po włosku TORMENTARE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze