Temat książki wraca do gry
środa, lutego 08, 2023Moja laba skończyła się we wtorek przed południem. Na skrzynkę pocztową przywędrował tekst do autoryzacji po pierwszych poprawkach. Uczciwie przyznam, że ten etap prac, to jest dla mnie droga przez mękę... Czuję przez skórę, że tym razem to będzie droga bardzo wyboista. Mam nadzieję, że przynajmniej ta męka zwieńczona zostanie pięknym rezultatem w postaci trzeciej książki, która Czytelnikom przyklei się do serca.
Z jednej strony chciałabym to teraz przyspieszyć, żeby ta książka, już stała na półkach księgarni, a z drugiej wcale mi się do tego nie spieszy, bo to oznacza, że zaczyna się moment promocji - w tym wywiadów, które stresują mnie jak dziesięć egzaminów maturalnych na raz. Biedna ja...
Mikołaj poradził sobie z pytaniem, choć przy obiedzie wielkiego entuzjazmu z siebie nie wykrzesał. Wysłuchałam opowieści, po czym nie bacząc na krzyczący do mnie z monitora laptopa tekst mojej własnej książki poszłam na spacer. Dobry oddech i marsz są ważne.
Zimno było niemożliwie, choć termometr upierał się przy ośmiu stopniach. Nie wiem gdzie te osiem stopni było. Może pod moją kapotą, bo na pewno nie we wdychanym przeze mnie powietrzu. Stronę meteo otwieram teraz kilka razy na dzień w nadziei, że zobaczę czarno na białym, jak idzie ku lepszemu.
Ku lepszemu rzeczywiście idzie - to znaczy będzie szło od soboty. Skończą się mrozy, a temperatura ma złapać wiosennego ducha. Mówcie sobie co chcecie, ale ja zimna nie znoszę i z roku na rok jest mi coraz zimniej. Tak tak... niech będzie, że się starzeję. Zrzućmy to na karb wieku.
Ale oprócz zimna było wczoraj niezwykłe światło. Choć opatulona byłam jak baba z reymontowskich Chłopów, to jednak spacer udał się doskonale, a ja nadziwić, nasycić się urodą Marradi w zimowej szacie nie mogłam. Cudeńko!
Dzisiaj jednak żadnych spacerów nie będzie...
Taki paradoks! Jeszcze tydzień temu, kiedy tyle było lekcji odwołanych i generalnie poza lekcjami żadnych innych zajęć, ja zamiast odpoczywać, czułam się winna. Teraz nie wyrabiam się na zakrętach, bo nagle nad głową zebrało się znów milion spraw...
Najważniejsze teraz to tylko mieć już ciepło za oknem i żeby książka się ładnie poskładała.
Pięknej reszty dnia!
REZULTAT to po włosku RISULTATO
Ps. Przypomnę, że gdyby komuś jakimś cudem uciekła informacja o dwóch poprzednich książkach, to wyglądają one tak:
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu - mam obydwie juz (ebooki) Pozdrawiam Aga T
OdpowiedzUsuń