Poniedziałek bez humoru
poniedziałek, lutego 27, 2023Nie mogłam się nawet pieklić, bo już od tygodnia o zakichanym śniegu trąbili, więc był czas, żeby się mentalnie na to przygotować... Pocieszam się, że to tylko kilka dni. Od soboty podobno wiosna ma być pełną gębą. Mam nadzieję, że te wszystkie fiołki, żonkile, przylaszczki i prymulki bardzo pod śniegiem nie ucierpią.
W niedziele tak kurzyło, że wyszłam tylko na chwilę. Mam "śniegofobię" - śniegu najzwyczajniej nie lubię - i nieważne czy święta, czy przez okno - nie lubię go nawet na zdjęciu, tak jak nie lubię zimna. Zimno mnie "boli". Serio.
- Wrrrr... - kolejny raz zahurgotał pług po asfalcie. Siedzieliśmy akurat przy kolacji.
- O Jezu! - Tomek przewrócił oczami.
Chłopcy śnieg lubią do pewnego momentu - kiedy już zaczyna się pora fiołków i wiosennej kurtki, wtedy ich też denerwują takie pogodowe psikusy.
- Wiesz, że koło San Godenzo służby musiały skautów ratować?
Tomek tylko pokręcił głową z dezaprobatą.
- Podobno śnieg ich zaskoczył i nie mogli zejść. Bravi skauci! O tym ataku zimy trąbili przecież od tygodnia. Wszędzie były alerty pogodowe. W takich sytuacjach, delikwenci powinni pokrywać koszt interwencji, może w ten sposób niektórzy by się nauczyli.
Weekend minął... Hmmm... Byle jak. Po prostu minął. Wycisnął ze mnie resztki energii i nie podarował nawet grama odpoczynku.
Miałam zrobić dużo, a zrobiłam tyle co nic. Nawet autoryzacji tekstu nie skończyłam. Ba! Nie jestem nawet w połowie, więc na takim starcie nowego tygodnia już mi się wszystkiego odechciewa.
Mam nadzieję, że jutro uda mi się przy rozpalaniu świateł dla marca gdzieś asystować, choć domyślam się, że przy takiej aurze niektórym minie zapał. Ja mam go aż w nadmiarze - właśnie ze względu na pogodę. Pierwsza myśl, która mnie dziś rozpromienia, to właśnie wizja jutrzejszych ogni i wypita przy tym ogniu szklaneczka wina. Tu dla przypomnienia mój stary wpis, wyjaśniający o jakich ogniach mowa. Jak już nie raz pisałam - dla mnie lume a marzo jest tym czym dla innych sylwester.
Niech jutrzejsze "światło" przyniesie coś dobrego. Niech ten tydzień i marcowy początek tchną odrobinę nadziei i garstkę optymizmu.
Na koniec mam taką cichutką prośbę. Jeśli ktoś z Was będzie w najbliższym czasie w Empiku i będzie miał chwilę, by sprawdzić, zapytać się czy Sekrety Florencji oraz Nieznane Toskania i Romania są dostępne, a jeśli są, to gdzie zostały upchnięte, będę Wam bardzo wdzięczna. Oczywiście "przy okazji", żeby nikt absolutnie nie gnał specjalnie do Empiku!
Mam niestety przykre doniesienia o formie sprzedaży moich książek, a to boli bardzo. Chciałabym wiedzieć, czy to częsty proceder, czy tak się tylko raz zdarzyło.
Teraz już czas na mnie. Dobrego dnia.
SPECJALNIE w tym znaczeniu to po włosku APPOSTA (wym. apposta)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Cześć Kasiu. Właśnie kupiłam twoją książkę Sekrety Florencji w empiku, ale w sklepie internetowym. Tę drugą też widziałam. Na razie namiętnie czytam Twojego bloga Zaczęłam od początku w zeszłym tygodniu i na szczęście trochę mi jeszcze zostało do przeczytania. Pozdrowienia z zimnego Gdańska. U nas 0 stopni a w nocy mróz. Grażyna
OdpowiedzUsuń