Kto wraca nocą...
piątek, lutego 17, 2023Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. W nocy granica pomiędzy snem i jawą się zaciera. Nie byłam pewna, czy to był rzeczywiście dzwonek, czy tylko mi się przyśniło. Wzięłam do ręki telefon, bo umówiliśmy się, że Mikołaj się zamelduje, kiedy będzie ruszał z Faenzy - w czwartek wieczorem odbył się licealny bal. Na szczęście tym razem kilka biforkowych mam się zorganizowało i nie musiałam martwić się transportem.
Wzięłam do ręki telefon, żeby sprawdzić która to godzina. 2.38. Na telefonie migała wiadomość od Mikołaja, że są już za San Cassiano. Lepiej późno niż wcale - pomyślałam sobie i zaraz potem znów rozległ się dźwięk dzwonka. Jednak mi się nie przyśniło. Mikołaj miał wziąć oczywiście klucze, ale te zostały w drugiej kurtce. Można powiedzieć, że to trochę moja wina, bo kiedy wychodził zawróciłam go z progu i przykazałam zmienić kurtkę na zimową. To jednak luty! Fuknął pod nosem nie bardzo zadowolony, bo zimowa kurtka pewnie zrujnowała jego look, ale ostatecznie matki posłuchał, nie było czasu na negocjacje. Klucze zostały tam, gdzie je na początku włożył. Moja wina, moja wina!
Mikołaj przeprosił i zaraz zniknął w swoim pokoju. Zniknął też mój sen, zniknął na dobre i dziś się będę podpierać nosem, ale trudno.
Kiedy tak leżałam i głowa już całkiem się wybudziła, błogosławiłam samą siebie, za brak jasności myślenia wcześniej. Z opóźnionym zapłonem uruchomiła się w głowie lawina czarnych scenariuszy. Aż dziw, że dzwonek do drzwi nie przejął mnie trwogą, że nie zdążyłam nawet pomyśleć, iż coś się mogło stać! Mikołaj przecież klucze zawsze nosi ze sobą. Oj dobrze, że nie miałam tej jasności myślenia.
Mikołaj wybawił się wspaniale, pozwoliłam odespać chwilę dłużej i pojechać do szkoły późniejszym pociągiem. Pewnie mógłby w ogóle dziś zostać w domu, ale... jest jedno ale, o którym innym razem.
Skorzystałam z zarwanej nocy i dokończyłam dodatkową pracę, a to oznacza, że weekend będę mogła zacząć bez "obciążeń". W tym tygodniu my też będziemy mieć prawdziwy weekend i mam nadzieję, że będę mogła w niedzielę wieczorem dopisać - wyjątkowy weekend.
Hydraulik wymienił to, co trzeba było pod wanną wymienić. Obeszło się nawet bez wielkiej demolki. Słońce dalej świeci, a nocne przymrozki zostawiły nas w spokoju. Tłusty czwartek niestety z braku czasu minął bez łakoci, ale zapobiegawczo o słodkie kalorie zadbałam już w niedzielę, kiedy raczyliśmy się frittelle di riso!
Tomek był wczoraj uszczęśliwiony, po tym jak udało mu się uruchomić aplikację rządową "Bonus kultura" i już zaczął planować o jakie tytuły wzbogaci swoją biblioteczkę. Każdy osiemnastolatek w Italii dostaje taki bonus, który może wydać na książki, na teatr, na kino, na koncert - na to co jest "kulturą". Szkoda, że ja nie mam już osiemnastu lat. Też bym chciała mieć taki fundusz do sprzeniewierzenia na tyle dobrych rzeczy!
Niech się piątek ładnie do nas uśmiecha <3
ZAPOMNIEĆ to po włosku DIMENTICARE (wym. dimentikare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Co za fantastyczny bonus od państwa. Również zazdroszczę Tomkowi ;). Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuń