O tym jak czarują okolice Prato - Carmignano
sobota, stycznia 14, 2023Choć pora była wczesna, mrok szybko ogarnął ziemię. Wszystko dlatego, że niebo nad Toskanią miało w piątek niepokojącą ciężkość ołowiu. Nijak nie przypominało słonecznych toskańskich widoczków, jakie mamią turystów na pocztówkach, instagramowych widoczkach czy też odmalowane akwarelami na straganach artystów pod florenckim Duomo.
Tak czy inaczej w tym ołowianym anturażu był niezaprzeczalny artyzm. Wzgórza zrobiły się sino niebieskie, niska mgła jak delikatny woal opadła w zakamarki niziny, a mrok nieba odcinała od horyzontu jasna smuga, dokładnie jak ta, kiedy słońce próbuje się przecisnąć przez uniesioną palcem żaluzję. Było w tym obrazie coś szlachetnego...
Nie podejrzewałam okolic Prato o taki kunszt! Przemysłowe peryferie miasta, nijak nie zapowiadają tego, co czeka na wojażujących kilkanaście kilometrów dalej. Nagle nie wiedzieć skąd wyłaniają się pagórki stożkowe, a szwalnie i hale zastępuje srebrzysta zieleń oliwnych gajów.
Nad Carmignano góruje rocca...
Może budowla nie przypomina już średniowiecznej konstrukcji - po jej burzliwych dziejach, została w XIX wieku wyburzona, a następnie odbudowano tylko jej fragment - ale samo jej położenie warte jest zachodu. Widok jaki się stąd rozciąga - nawet przy ołowianym, zimowym niebie to niecodzienny spektakl.
Samo Carmignano natomiast kameralne i przytulne, przycupnięte u stóp "rokki" zaprasza na przystanek. Ciche i spokojne, turystom raczej nieznane, z bogactwem ciekawostek rozsianych po okolicy. Z jednej strony ślady etruskie, z drugiej Medyceusze i villa Ferdinanda. Wszystko do odkrycia, do zachwytu, jeszcze tyle do opisania!
grób etruski |
Wczorajsze wojażowanie wyrwane było niemal szponami z pracowego dnia. Odmierzone co do sekundy, z zegarkiem w ręku, ale pełne piękna i dobrego smaku.
O smaku jeszcze dwa słowa - pici z sosem z cinta senese, tortelli mugellani su fonduta di pecorino z truflami, a wcześniej jeszcze na przystawkę crostini typowe toskańskie, nieprzyzwoicie smaczne i smażona piadina...
Wariactwo!
Jeśli wolicie zamiast autostradą wojażować drugorzędnymi drogami, to w drodze do Florencji (jadąc od Bolonii), powinniście zjechać w Barberino na drogę SP 8. Tam po kilku kilometrach w małej osadzie - Croci di Calenzano jest restauracja da Gianni. Z zewnątrz zupełnie nijaka i niepozorna. Weszłam sama, żeby obadać sprawę i już na wejściu - mało przytulnym - chciałam się wycofać. Wtedy weszli inni ludzie, więc za nimi postanowiłam zejść jeszcze dwa kroki niżej i wtedy właśnie... znalazłam się w zupełnie innym świecie. Przestronna sala z widokiem na zieloną okolicę i upajający zapach dochodzący z kuchni. Mój nos powiedział - tak! To jest to!
- Wszystko w porządku? - zapytał kelner.
- Wszystko wspaniałe - odpowiedziałam z błogim uśmiechem.
- Powiedz, że o nich napiszesz - podpowiadał szeptem Paw.
- Nie, nie umiem...
- Powinnaś.
Tak, pewnie powinnam...
Ale nie od dziś wiadomo, że ja jestem d... nie blogger, więc tylko z serca, po cichu, w niewiedzy właściciela napiszę dla Was, że dobrze zjadłam, że warto tam przystanąć i nie za miliony zjeść jak król (nie ma w tym przesady!).
Sobota stanęła na starcie i zapowiada się bardzo smakowicie. Mam nadzieję, że jutro będę mogła podzielić się kolejnym kulinarnym upojeniem. Tymczasem dobrego dnia!
DROGA DRUGORZĘDNA - to po włosku STRADA SECONDARIA (wym. strada sekondaria)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze