Nowy zeszyt i trochę nijaki układ cyfr
niedziela, stycznia 01, 20232023... Chwilę to zajmie, zanim się przyzwyczaję. Dziś jeszcze brzmi abstrakcyjnie. Poza tym w ogóle jakoś dziwnie brzmi 2023, taka liczba trochę nijaka - ani do pary, ani się nie rymuje i w sumie nawet wymówić trudno. Po włosku brzmi nawet ładnie - duemilaventitré, ale polsku? Spróbujcie wymówić: dwa tysiące dwudziesty trzeci albo poproście, żeby zrobił to jakiś cudzoziemiec. Powodzenia!
Z drugiej strony jak zsumujemy wszystko to wyjdzie nam siedem, a siódemka - przynajmniej dla mnie - brzmi doskonale.
Oczywiście to takie moje przekomarzanki. Łatwy czy niełatwy w wymowie, mam nadzieję, że 2023 będzie dobry i łaskawy i tego jeszcze raz Wam życzę.
Choć pogoda w sobotę była taka sobie, a w górach to już całkiem mgły gęste jak kisiel zawisły, nie daliśmy się wystraszyć i naszej świeckiej domowej tradycji, którą ustanowiłam kilka lat temu stało się zadość. Ruszyliśmy na dziesięciokilometrowy trekking do Pian dell'Aiara z przystankiem na mglisty piknik przy Ca' di Cicci.
Samochodów wzdłuż drogi, gdzie biorą początek szlaki było mnóstwo, mimo ponurej aury. W Ca' di Cicci też ktoś się sylwestrowo zabukował. Przyznam szczerze, że jeśli miałabym do wyboru wyfiokowany bal i toast w kryształowych kieliszkach czy też górski szałas, cisza natury i prosecco z turystycznego kubeczka, to ja bez cienia wątpliwości wybieram to drugie. Może kiedyś uda się takie powitanie nowego roku zrealizować, kto wie!
Tymczasem przeszliśmy szlakiem w górę i w dół, a potem wróciliśmy do domu, przygotowaliśmy kilka smakołyków na kolację i tak dotrawiliśmy do dziesiątej. Mikołaj po kolacji wyfrunął do towarzystwa i wrócił dopiero o pierwszej. To był ten pierwszy raz w historii, kiedy Nowy Rok przywitaliśmy osobno.
Na pokładzie sylwestrowym został Tomek i już wcześniej ustaliliśmy, że po kolacji idziemy na długi nocny spacer. Chodziliśmy tak przez godzinę i snuliśmy długie artystyczne rozmowy. Tomek do Sylwestra ma takie podejście jak moje, ale nie oszukujmy się - na pewno wolałby ten moment spędzić z rówieśnikami zamiast dyskutować z matką o symbolizmie snując się wyludnionymi ulicami Marradi. Mam nadzieję, że za rok tak się wszystko potoczy, że w bolońskim środowisku znajdzie pokrewne dusze, a wtedy ja będę nocą łazikować sama, albo właśnie wbiję się na jakiś grupowy trekking i przywitam kolejny rok w górach.
Ale co będzie to się dopiero okaże, tymczasem mamy Nowy Rok! Do północy dotrwałam przy otwartym oknie wzniosłam toast do gwiazd, wyściskałam się z Tomkiem i oto przed nami pierwszy dzień stycznia, na który pisze się kolorowy plan. Będziemy realizować naszą kolejną rodzinną tradycję. Niech to będzie dobry dzień!
I jeszcze taka mała refleksja. Czy Wy też macie tak, że nowy rok to jak nowy zeszyt kiedyś w szkole? Człowiek na początku stara się tak ładnie pisać, nie kreślić, a potem różnie to wychodzi.
Ale...
Niech te nasze nowe zeszyty będą przede wszystkim ciekawe, a kreślenie zdarza się nawet najlepszym!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Swietne zyczenia, by bylo ciekawie. Popieram :))))
OdpowiedzUsuńDuzo dobrego!
❤️
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń