Macchiaioli w Pizie - miłość od pierwszego wejrzenia
sobota, stycznia 28, 2023Na zdjęciu siedziała J.! Zdjęła z szyi boloński szalik, założyła go na głowę i przeniosła się w czasie o jakieś sto pięćdziesiąt lat. Tak... patrząc na ten obraz zaraz pomyślałam o J., ta czerwień, to tęskne spojrzenie...
Na innym obrazie kobieta z chustą na ramionach, której frędzelki były tak naturalne, że aż na odległość czułam pod palcami miękkość wełny. A ta kryształowa waza z wianuszkiem róż, tak delikatna i krucha, a tam Ferrara w tle za oknem, dalej sprzedawczynie ryb dziarskie i bose gdzieś w La Spezia, cichy zaułek Settignano w porannym słońcu, przaśne pole i woły i kobieta zgnębiona miłością, której z ręki wypadł smutny list... Jak nie kochać sztuki? Jak nie kochać Macchiaioli?
Kim byli Macchiaioli? Ja jestem oczywiście taka mądra, bo mam to szczęście mieszkać dwadzieścia kilometrów od Modigliany, w której urodził się jeden z najważniejszych przedstawicieli tej grupy - Silvestro Lega i 64 kilometry od Florencji, w której grupa się zawiązała.
Kiedy po raz pierwszy trafiłam na Feste dell'Ottocento w Modiglianie i zetknęłam się z obrazami Silvestro - zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Były dla mnie "fotografią" dawnych czasów, a wiadomo nie od dziś, że fotografia jest jedną z moich pasji. Poza tym przedstawiały zwyczajne scenki z życia, jego prostotę, te drobiazgi, na które mam wyostrzony wzrok każdego dnia. Myślę, że właśnie dlatego Macchiaioli tak zapadli mi w serce.
Silvestro Lega był dla mnie tym pierwszym, a dalej już po nitce do kłębka... Zbierając materiały do książek, wojażując po okolicach Florencji natrafiłam na obrazy Telemaco Signorini. Żadne, najlepsze nawet zdjęcia nie oddadzą atmosfery Settignano tak, jak zrobił to artysta na swoich obrazach...
Grupa Macchiaioli zawiązała się w połowie XIX wieku we Florencji w słynnym Caffè Michelangiolo. Mówi się, że ci artyści wyprzedzili impresjonistów, którzy zaczęli tworzyć we Francji niedługo później. Do Toskańczyków: Telemaco Signorini, Serafino de Tivoli, Raffaello Sarnesi, Cristiano Banti, Adriano Cecioni, Edoardo Borrani i Giovanni Fattori dołączyli malarze z innych regionów: Giuseppe Abbati, Vito d'Ancona, Vincenzo Cabianca i Silvestro Lega.
Macchiaioli sami określali się jako artyści postępowi i nowocześni. Ich malarstwo miało pożegnać się z inspiracjami mitologicznymi, z przedstawianiem wielkich wydarzeń z przeszłości. Zamiast tego skupili się na tym co tu i teraz, na codziennym życiu, na miejscach zwyczajnych, czasem biednych, na naturalnych pejzażach, na tym, co jest częścią życia zwykłych ludzi. W ten sposób też zaczęli trafiać do większego grona odbiorców. Sztuka nie była zarezerwowana już tylko dla wybranych, ale też dla ludzi prostych, bo przecież to, co widzieli na obrazach, było im tak dobrze znajome.
Innym tematem, który siłą rzeczy, jako bieżąca historia, znalazł odzwierciedlenie w sztuce Macchiaioli, było oczywiście Risorgimento - czyli cały proces jednoczenia Włoch, który trwał przez kilka dziesięcioleci. Szwaczki od czerwonych "kurtek" garibaldini, momenty zmęczenia, triumfu, wyczekiwania. Malarstwo Macchiaioli to doskonały zbiorowy obraz tamtych czasów.
Oryginalność i nowatorstwo Macchiaioli pozostały niestety w cieniu sławy impresjonistów. Mam więc nadzieję, że mój blog spełni dziś funkcję edukacyjną i choć w mikroskopijnym stopniu pomoże rozsławić Macchiaioli, poetyckich fotografów - reporterów XIX wieku.
Wybaczcie jakość zdjęć, nie mam niestety odpowiedniego obiektywu do takiego fotografowania. Starałam się zniwelować odbijające się światło, ale wyszło mi to różnie. Tak czy inaczej mam nadzieję, że będzie Wam miło pospacerować razem ze mną po Palazzo Blu w Pizie i zachwycić się scenkami z dawnego życia. A kto akurat znajduje się w Toskanii, temu z serca wystawę, jak i wycieczkę do Pizy polecam.
J. z czerwoną, rozwianą chustą patrzyła tęsknie w morze, a ja chciałam być jedną ze sprzedawczyń ryb w La Spezia albo kobietą w pięknej sukni zaczytaną, nieobecną, albo jedną z tych dziewczynek udającą starszą damę. Chciałam znów posłuchać ciszy Settignano, poczuć letni żar, który złoci pola, wypełnić uszy bzyczeniem pszczół albo banalnym szumem morza...
Ps. O ostatnim obrazie opowiem pewnego dnia, bo za nim kryje się bardzo długa i ważna historia!
MACCHIA (makkia) to po włosku PLAMA - macchia - macchiaioli.
A tu jeszcze instagramowa rolka:)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Odpłynęłam Kasiu ! Każdy obraz to fragmencik jakiejś historii i jaka pochwała codzienności !!! Cudne ! Pozdrawiam serdecznie Aneta G
OdpowiedzUsuńA moją uwagę zwrócił obraz prezentowany w pierwszej części postu, poniżej zdjęć Macchiaioli, który przedstawia grupę strzelców. Ten przedstawiony na pierwszym planie, w czerwonej czapce, mnie skojarzył się z Mario :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anka T.