Meta na horyzoncie nie tylko świąteczna
środa, grudnia 21, 2022I tak oto oficjalnie nastała zima, dzień skulił się do granic możliwości i jesteśmy teraz w bardzo dobrym strategicznie punkcie! Tak, tak! Jeszcze raz muszę to napisać! Dzień od jutra już się wydłuża - to raz. A dwa - następna pora roku w kolejce to wiosna. A ja jeszcze korzystając z toskańskich przywilejów tak sobie myślę, że za kilka tygodni może już zakwitną pierwsze fiołki... W zeszłym roku sfotografowałam je już w pierwszych dniach stycznia! Oczywiście może się zdarzyć, że zima wystąpi z pełną paletą swoich umiejętności - jej święte prawo, ale nad tym nie ma sensu nawet deliberować. Fakt wydłużania się dni, działa na mnie jak tarcza ochronna.
Oczywiście wierzyć się nie chce, że ten czas tak pędzi - jeśli o mnie chodzi ja zatrzymałam się mentalnie gdzieś na przełomie lata i jesieni. Przecież dopiero co się szkoła zaczęła i na wakacjach byliśmy, a tu zaraz koniec semestru...
Na ten moment zima zameldowała się w ciepłym nastroju. Po słońcu od niedzieli znowu ślad zaginął, ale pierwszy zimowy ranek obudził się z dziewięcioma stopniami na termometrze.
We wtorkowy wieczór zrobiliśmy sobie kolejny świąteczny seans - Klaus. To zdaje się jest produkcja netfliksa i gdybyście szukali czegoś wdzięcznego do obejrzenia z dziećmi, to Klausa z serca polecam. To jest taka bajka trochę w starym stylu, a bajki są przecież zawsze mile widziane.
Do świąt zostały trzy dni, a ja do zrobienia mam szczęśliwie tylko kilka drobiazgów. Zostały dwa dni lekcji i przede wszystkim ostatnie dni intensywnej - twórczej - pracy nad książką. Potem przyjdzie czas na mozolenie techniczne. Przy trzeciej książce znam całkiem dobrze poszczególne etapy pisania - dlatego etap, który przychodzi potem nazywam mozoleniem. Natomiast teraz, kiedy dopisuję ostatnie strony, emocje mną targają, bo to niemal jak ostatnia faza porodu. Wszystko zaczyna przybierać wyraźne kształty. Praca długich miesięcy w końcu ma formę, o jaką mi chodziło. To jest ten moment, kiedy już na horyzoncie widać metę. Przekroczyłam magiczną granicę ilości znaków, do których się zobowiązałam, ale kilka fragmentów wciąż jeszcze pozostaje do dopisania. Nie da się przecież słów trzymać na uwięzi. Sama w czasie tego pisania dużo się nauczyłam - nauczyłam na różnych płaszczyznach. Może kiedyś naprawdę będzie ze mnie pisarka... Moją ambicją jest nie tylko opowiedzieć o nieznanych miejscach, ale też - a może przede wszystkim - podarować czytelnikom garść emocji.
Dom z Kamienia nie ma jeszcze nowej okładki, ale na dniach mam nadzieję, że gdzieś spontanicznie się urodzi. Tymczasem biegnę dalej i tradycyjnie zostawiam filozofię, która wyjątkowo przypadła mi do serca. Zagadkę rozwiązał Tomek i podzielił też mój entuzjazm. Kto to powiedział:
Chi lavora con le sue mani è un lavoratore. Chi lavora con le sue mani e la sua testa è un artigiano. Chi lavora con le sue mani e la sua testa ed il suo cuore è un artista.
Kto pracuje rękoma jest robotnikiem,
Kto pracuje rękoma i głową jest rzemieślnikiem,
Kto pracuje rękoma, głową i sercem jest ARTYSTĄ.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu, wszystkiego najlepszego z okazji Swiat , Tobie i Twojej rodzinie zycze - AgaT
OdpowiedzUsuń