Bardzo bogaty florencki dzień, który spowiła filmowa atmosfera
piątek, grudnia 23, 2022Zjeżdżaliśmy z góry, a przed nami w deszczu pełnym świateł rozciągała się Florencja. Gps ustawiony był już na dom, ale w ostatniej chwili skręciliśmy w prawo zamiast w lewo. Postanowiliśmy przed powrotem do Marradi zrobić jeszcze krótki przystanek na piazzale.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to wszystko było tylko zaaranżowaną scenerią filmową. Zbyt niezwykłe, jak na spontaniczne zjawisko. Głęboka ciemność, z której podziwialiśmy miasto, miliardy drobinek wody - ni to deszcz ni to bardziej toporna wilgotność, świetliste centrum, jarzący się kolorowo Ponte Vecchio, któremu Arno kradło splendor, zimny blask choinki i ciepły kulistej latarni kładły się równiutko na mokrej posadzce. Do tego zarys kilku gapiów bez słów, jak w teatrze pantomimy. Niemy zachwyt.
Byłam zmęczona, ale kiedy już zostawiliśmy Florencję i ciemną wstążeczką wciskaliśmy się znów w dzicz Apeninów ogarnęło mnie błogie uczucie na bogato wykorzystanego dnia. Gdybym chciała tylko wczorajszy dzień opisać to dnia by zabrakło, nawet jeśli do opisania byłoby tylko kilka godzin.
Choć w sumie to nie tak, to nie kilka godzin, tylko tak naprawdę kilka wieków. Kilka stuleci historii, sztuki, dziejów zacnych rodów. To dwa wspaniałe spotkania z "bajarzami" - tak nazywam osoby pełne pasji, które potrafią się nią dzielić i pięknie o niej mówić. Czułam się tak, jakby wtajemniczeni podarowali mi dwie bogate lekcje o tym, co znajome tylko nielicznym.
Och i byłabym zapomniała! Do tego wszystkiego jeszcze kulinarna uczta! W miejscu tak niezwykłym, że muszę mu poświęcić osobny wpis, ale to wszystko za chwilę, powolutku.
Może w bożonarodzeniowej przerwie uda mi się to wszystko pięknie opisać. Mam nadzieję, że moje opowieści będą miłym dodatkiem do świątecznej czy też międzyświątecznej kawy.
Tymczasem proszę o chwilkę cierpliwości. Bajanie o niezwykłych miejscach musi zaczekać. Przede mną ostatnie lekcje, pakowanie prezentów i drobne kucharzenie. A wieczorem "dla odmiany"... Szukajcie przed północą na moich social mediach!
Z przedostatniego woreczka wyskoczyła ostatnia już filozofia, którą Mikołaj zgadł od razu, czym mnie naprawdę zaskoczył:
Il denaro che si possiede è strumento di libertà; quello che si insegue è strumento di schiavitù.
Pieniądze, które mamy, są narzędziem wolności. Pieniądze, za którymi się uganiamy – narzędziem niewoli.
PIĘKNEGO PRZEDWIGILIJNEGO DNIA!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze