Z naturalnym filtrem
środa, października 12, 2022Gdybym miała wskazać tylko jeden miesiąc, jako ten najlepszy do trekkingowania po Appennino Tosco - Romagnolo, to zdecydowanie byłby to październik. Oczywiście pod warunkiem, że październik jest październikiem, a nie podszywa się pod listopad czy styczeń. Październik w tej części świata to ciepło i słońce, jednak nie to ostre słońce, które kaleczy oczy, tylko to delikatne, aksamitne, czasem lekko zawoalowane, jakbyśmy patrzyli na świat przez filtr, który ma złagodzić jego ostre rysy...
Oczywiście pięknie jest wiosną, bo choćby taki kwiecień jak wariat uwodzi przecież kukaniem kukułki, dzikimi orchideami i bujnością zieleni, ale akurat w kwestii trekkingu jesień to jakby inny wymiar górskiej "przyjemności".
I wczorajszy trekking właśnie w takiej atmosferze i scenerii nam upłynął. W całkiem innym wymiarze... Wymieszały się w upajającym koktajlu: radość i śmiech do łez, miękkość światła, szelest liści, ciepłe powietrze, bajkowy krajobraz, kamienne Lozzole, insalata di orzo, wino, jesienne kwiaty, wielki, płaski głaz, dzikie kasztany i siedem par butów.
Wdzięczne za tak udany trekking, wzniosłyśmy w biforkowym barze toast, a żeby dzień zakończył się równie spektakularnie, jak całe jego trwanie, znów zawitałyśmy w progi Palazzo Torriani, chłonąc jego zaczarowaną atmosferę i ciesząc się przysmakami tamtejszej kuchni.
Przed nami kolejny warsztatowy dzień, tym razem w zupełnie innych okolicznościach przyrody. Mam nadzieję, że jeszcze raz będę mogła westchnąć z zachwytem nad całym dniem, kiedy wieczorem położę się do łóżka.
Tymczasem w okolicznych lasach sypnęło prawdziwkami... Miejscowi, którzy mnie znają, podjudzają wiadomościami okraszonymi zdjęciami - niech cię ktoś zabierze na grzyby, śmigaj do cerro (dębowy las). Łatwo powiedzieć...
Mam nadzieję, że jeszcze kilka dni potrwają i choć jednego porcino uda mi się własnoręcznie wyciągnąć. Na ten moment w lodówce czeka kilka egzemplarzy, które przywiózł wczoraj Mario i mam zamiar wyczarować z nich coś dobrego.
Poza tym walczę z coraz silniejszym zmęczeniem, biorę się z nim za bary i rzucam na matę. Udaję, że wygrywam, ale kiedy rankiem dzwoni budzik, jestem jak desperatka. Królestwo za sen...
Postanowiłam sobie, że odeśpię w listopadzie i może wtedy też choć ciut odpocznę. Taką mam nadzieję i obym tylko do tego momentu zdrowo dotrwała.
Pięknego dnia!
FILTR to po włosku FILTRO (wym. filtro)
Dziękuję uczestniczkom warsztatów za podzielenie się zdjęciami.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze