Towarzysko, z hulankami, z winem na schodach - sagra delle castagne 2022
poniedziałek, października 17, 2022
Uwielbiam ten moment, kiedy w ciepłym, przedpołudniowym słońcu idę spacerem do Marradi na kasztanową sagrę. Ten moment, kiedy miękkie, październikowe światło przemyka między rudziejącymi lipami. Ten moment, kiedy nad miasteczkiem rozciąga się lekki, dymny woal od ognia, w którym pieką się kasztany. Kiedy już z daleka czuję ich słodki zapach. Kiedy widzę jak przez most sunie rzeka ludzi. Uwielbiam ten moment, kiedy wiem, że nigdzie nie muszę się spieszyć, że będę sobie dreptać to w górę, to w dół miasteczka. Uwielbiam marradyjski październiki.
Kiedyś znajomy zapytał mnie: "nie znudziło ci się jeszcze?" Odnosił się do mojego ganiania z aparatem i fotografowania na okrągło tych samych rzeczy, w tym sakry kasztanowej. "Nie, nie znudziło. Czy takie coś może się znudzić?" - odpowiedziałam. To przecież tak jakby pytać kogoś kto uwielbia Boże Narodzenie - nie znudziło ci się jeszcze ubieranie choinki, kupowanie prezentów i zajadanie pierogów z grzybami?
Każdego roku przeżywam sagre delle castagne z tym samym entuzjazmem. Każdego roku cieszą wciskane w ręce torebeczki z caldarroste, cagnina, tortelli di marroni, cuda, które wyczynia teatralna grupa przy swoim stanowisku, muzyka czy to rockowa, czy wiejski folklor. Cieszy wszystko.
Wczoraj dodatkowo mogłam to moje "cieszenie" dzielić z innymi. Znajome, dawno niewidziane twarze, serdeczny uścisk nienagadanie, wino wypite na schodach i prosecco w barze i wspólny obiad i tortelli w prezencie i skubanie marroni na pieńku. Tak się złożyło, że to był bardzo nie tylko intensywny, ale też towarzyski dzień.
W czasie mojej bytności na sagrze najczęściej przystaję przy punkcie grupy teatralnej "Per non perire d'inedia". Im bliżej wieczora, tym bardziej tam wesoło. Muzyka, tańce i hulanki, to coś, co niezmiennie poprawia humor. Zdjęcia i filmiki robię nie tylko na potrzeby bloga, ale też dla siebie, bo ilekroć na nie spojrzę, uśmiech rozpływa się po twarzy.
W czasie sakry w jednym z punktów można też było przystanąć, by poznać nieco dzieje naszego miasteczka, podzielić się na piśmie swoimi wrażeniami i dowiedzieć się, że Marradi to niezwykłe miejsce, które w swojej historii przyciągnęło tu nie tylko Włochów z dalekich stron kraju, ale też cudzoziemców z różnych kontynentów. Marradi ma coś takiego, co przyciąga, co sprawia, że człowiekowi tu dobrze, nawet wtedy kiedy cichną sagry. Ja sama jestem tego przyciągania najlepszym przykładem. Po prostu pewnego dnia trafiasz tu i dociera do ciebie, że to właśnie to, że tu chcesz żyć, choć obiektywnie patrząc - jest tyle innych, piękniejszych miejsc. Marradi ma to COŚ.
Przed nami jeszcze dwie kasztanowe niedziele, a przede mną znów dla odmiany bardzo intensywny dzień.
Pięknego poniedziałku!
Z DALEKA to po włosku DA LONTANO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze