Kto ukradł Acquachetę? - czyli jeszcze jeden wrześniowy trekking
sobota, września 24, 2022Kolor wody zlewa się z jednej strony z wciąż zadziwiająco intensywną zielenią buków i dzikich kasztanów, z drugiej strony z szarością kamieni, które są głównym budulcem doliny. Na tych kamieniach malują cieniami swoich gałęzi te same buki i dzikie kasztany. Obraz się zamyka. Tylko natura potrafi być tak spójna... Nieprawdopodobnie spójna.
Przechodzimy jednym mostkiem, potem drugim, zaglądamy do "domu ropuchy", a woda w tle to szemrze, to szumi, to pluska małymi kaskadami. Idziemy chwilę po równym, potem kostropatym fragmentem pod górę, że kolana lądują prawie pod brodą, a zaraz znów w dół raptownie, zdecydowanie i jeszcze raz wszystko od nowa i tak kilka razy, aż dochodzimy do starego młyna.
Od młyna coraz ciszej. Od młyna nie słychać już nawet drobnych wodospadów. Wyciągam książkę i czytam mojemu towarzyszowi wyprawy fragment Divina Commedia Dantego:
Jak z własnym ujściem zapieniona rzeka
Na wschód od Wizo do morza przecieka,
Z gór Apeninu, zwana Aquachetą,
Nim zstąpi w głębsze na dolinach łoże;
Przy Forlì traci to imię, a potem,
Jak z gór kaskada spadając z łoskotem,
Grzmi wód hałasem przy San Benedetto,
Gdzie z tysiąc ludzi pomieścić się może:
Z takim łoskotem ze stromej skał ściany,
Staczał się strumień krwią zafarbowany,
Ażem ogłuchnął na oboje ucho.
(tłum. Julian Korsak)
Tymczasem im bliżej Acquachety tym ciszej. Wody szemranie tylko ledwo ledwo. Potok poprzecinany jak zebra suchymi kamieniami, którymi spokojnie można przejść na drugą stronę. Poza tym ścieżka, nawet tam, gdzie zwykle stopa zapada się w błocie po kostki, tym razem sucha jak pieprz. Zły znak... - myślę sobie - zły znak...
Przeczuwałam, że wody będzie niteczka, sikaweczka, strużka. Przeczuwałam, że nie będzie wielkiego show, tak jak kiedyś w maju, bo przecież od jak dawna już u nas porządnie nie pada... Przeczuwałam wszystko, ale nie to, że Acquacheta będzie pod koniec września tylko suchą skalną ścianą. Ani kropelki.
Nawet tak zwana mała Acquacheta, która nie wysycha nigdy, wita nas zredukowana do szerokości przecinka, woda w niecce opadła tak bardzo, że aż trudno uwierzyć.
Rozkładamy się z piknikiem na skalistym wybrzeżu. Mam nadzieję, że sałatka z czerwonego ryżu i butelka wina są choć drobnym pocieszeniem dla naszych Gości.
Nie udało się ogłuchnąć od huku wody, ale spędziliśmy wspaniały dzień - dzień znów pełen rozmów, smaków i przyjemnego bycia razem.
Taki piękny dzień dopełniła pożegnalna kolacja i nim nastało dzisiejsze południe Goście ruszyli w powrotną drogę. Wrześniowe warsztaty kulinarno trekkingowe dobiegły końca
Uściskaliśmy się serdecznie życząc sobie z serca kolejnego spotkania! I mam nadzieję, że takie nadejdzie.
Do Marradi zmierza już kolejna liczna grupa. Tym razem to wakacje czytelników Domu z Kamienia. Będzie intensywnie, będzie dużo się działo, ale nim to nastąpi, choć kilka sekund muszę odpocząć. Pięknego sobotniego popołudnia!
SUCHO to po włosku SECCO (wym. sekko)
Ps. Nie wyłączyłam na fejsbuku komentarzy pod wczorajszym postem. Sama chciałabym je przeczytać. Coś się zadziało złego i komentarzy w ogóle nie widać. Bardzo mi z tego powodu przykro, ale dziękuję za wszystkie miłe słowa wczoraj. To dla mnie bardzo cenne.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
To może napisz o jakie miejscaTwoje chodzi, które ktoś opisał jako "swoje", zdjęć chyba nikt nie mógł podkraść bo masz wszystkie oznaczone nazwą Twoją. Rozumiem,że to boli, jak odkrywasz, że wokół są osoby bez skrupułów, a ta nieuczciwość i kradzież boli jeszcze bardziej jak widzisz, że nikt nie reaguje...
OdpowiedzUsuńŚciskam