Schyłek lata, jeszcze cykady, Goście z pomysłem i wyprawa Tomka
piątek, sierpnia 26, 2022W czwartek wieczorem w Marradi odbyły się ostatnie w tym sezonie mercatini. I choć po raz pierwszy przyjechał w końcu mój ulubiony stragan z książkami, to jednak to już nie było to samo... Zjadłam gnocchi, chwilę posiedziałam, poobserwowałam, kto przyszedł - już nie było kolejki po jedzenie, tak jak dwa tygodnie temu, a potem pojawił się Mario i po krótkim rekonesansie "co tam słychać na straganach", poszliśmy do Biforco.
Biforco bawiło się w najlepsze. Lokalny duet skutecznie zabawiał gości, a bar serwował przysmaki. Zamówiłam prosecco i dłuższą chwilę zatrzymałam się, żeby posłuchać muzyki. Wieczór był ciepły jak w środku lata, a nie u jego schyłku. Pewnie stałabym tam do samego końca ostatnich wyśpiewanych przez Mariasole słów, ale nagle poczułam jak ogrania mnie zmęczenie.
Zmęczeniu trudno się było dziwić. Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał 40.000 kroków. Dobry wynik! Przyczynił się do niego przede wszystkim trekking na Gamognę - trekking w doskonałym towarzystwie, we wspaniałej atmosferze i nawet przy delikatnym jeszcze graniu cykad. Moi Goście organizacją przebili wszystkich. O ile zazwyczaj takie wyprawy - zwłaszcza latem kończą się przy barze, o tyle tym razem to "bar" podjechał do nas, w idealnym momencie, kiedy spragnieni zeszliśmy ze szlaku. Perfekcyjna organizacja!
Kochani bardzo Wam dziękuję za ten wyjątkowy czas i mam nadzieję, że jeszcze do zobaczenia!
Rankiem w czwartek na swoją wyprawę dorosłości wyruszył w końcu Tomek... Dzieciaki w Italii po osiemnastych urodzinach - niektórzy dopiero po maturze, organizują sobie viaggio di maturità - podróż dojrzałości. Większość nie sili się na oryginalność, pozostając przy wypadzie do Paryża, czy Amsterdamu. Większość, ale oczywiście nie mój Tomek. Wymyślił sobie coś wspaniałego i tylko żałuję, że nie jestem kimś z jego kolegów, by też móc razem z nim wyruszyć. Podziwiam go za pomysł i opowiem o nim, kiedy już swoją wyprawę ukończy - czego mu z całego serca życzę. Tomek ma do pokonania sto kilometrów z groszem, z plecakiem na plecach, przez nasze góry, ze spaniem w namiocie itd... Wczoraj pokonał pierwszy etap. Potrzymajcie za niego kciuki. Mam nadzieję, że ta wyprawa utwierdzi go w miłości do pasji, którą chyba ja mu zaszczepiłam. Powolne wędrowanie to jednak zupełnie inna jakość podróżowania.
Dziś na mnie już czas. Przede mną bardzo intensywny i ważny dzień. Pięknego weekendu!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Ale Tomek miał fantastyczny pomysł na samotną wyprawę. Trzymam mocno kciuki żeby wrócił zadowolony, cały i zdrowy i jeszcze bardziej zakochany w podróżach górskich. Widać, że miłość do podróży ma po mamie 😉. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKarolina