O deszczu, zadaniach i podróżniczych planach
wtorek, sierpnia 02, 2022Święto dzika w San Martino, zaraz sagra smażonej piadiny w Crespino, tuż za nią noc polenty w Marradi, po piętach depcze im San Lorenzo ze spadającymi gwiazdami i jarmarkiem, a pod tymi gwiazdami nocna górska wyprawa, a wcześniej jeszcze pokaz mody i talentów wokalnych i jeszcze raz święto dzika... Jak dobrze, że większość letnich wydarzeń wróciła do lokalnego kalendarza.
Od stołu do stołu, od festy do sagry... Ludzi zatrzęsienie, jakby każdy nacieszyć się nie mógł tym, że w końcu znów można razem zasiąść do wspólnego biesiadowania. To wszystko co wyżej, to tylko Marradi i okolice, ale gdzie by teraz człowiek nie pojechał, to wszelkie miasta i miasteczka, wioski i borghi aż kipią od atrakcji.
Poza tym rano padał deszcz. Zbawienny deszcz, w który już nikt chyba nie wierzył. Niech pada, niech ziemia odżyje. Niech przynajmniej będzie cień szansy na porcini i trufle. Poza tym w kwestii padania - padam też ja. Padam, bo od dłuższego czasu żyję bez chwili wytchnienia i coraz trudniejsze to przedsięwzięcie.
Powoli każdy z nas przygotowuje się do swoich podróży. Mikołaj do najdłuższej, Tomek do trochę krótszej, a ja do mojej mikroskopijnej oraz przede wszystkim do tego, że przez jakiś czas będę mogła pobyć sama z własnymi myślami. Przez wszystkie te lata byłam dla chłopców i z chłopcami. Teraz będę miała kilka dni tylko dla siebie. To samotne bycie, niemówienie, niczym niezakłócone refleksje, kontemplowanie i pisanie są mi bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że nic mi tego czasu nie zakłóci.
Wyszło słońce. Po deszczu nie ma już śladu. Sprzed baru dochodzą radosne, beztroskie głosy. Ja obdzwaniam wszystkie pilne sprawy i zaraz siadam do lekcji. A spraw jest wiele... W ciągu kilku następnych tygodni pomogę dwóm młodym parom stanąć na ślubnym kobiercu. Do Marradi dojadą kolejni Goście. Do sierpniowego grafiku dopisałam też trekking z Czytelnikami. Umówiłam się na zwiedzanie pięknych miejsc i mam nadzieję, że będą to niesamowite odkrycia. W planach jest też grill przy Santa Barbara i oczywiście moje kelnerowanie na wieczorze z pizzą w domu myśliwych. Na pewno na nudę narzekać nie będę.
Jest we mnie konflikt - z jednej strony padam i rozpaczliwie potrzebuję odpoczynku. Z drugiej jestem niemal uzależniona od ilości zdarzeń i od intensywności mojego życia tu i teraz. Byleby się tylko dobrze działo, bo ostatnio bywa z tym różnie...
Pięknego wieczoru!
KONFLIKT to po włosku CONFLITTO (wym. konflitto)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze