Na co zobojętnieć nie sposób - Gamogna
czwartek, lipca 14, 2022Trudno mi nawet opisać satysfakcję, jaka wypełnia mnie za każdym razem, kiedy na Gamognę przyprowadzam kogoś nowego. Mieszanka dumy, ekscytacji i uczucie, jakbym otwierała przed kimś drzwi do zaczarowanego świata. Za każdym razem też powraca to samo pytanie - czy można się tym miejscem nie zachwycić?
I nie chodzi tu o sam budynek czy o widok, o lawendę, ginestre czy o cień dębu, pod którym płaski głaz udaje stół. Chodzi o wszystko to razem oraz o to, co niewidoczne, o atmosferę jaka niezmiennie to miejsce spowija.
Wyruszyliśmy z Biforco o 7.00 rano. Wszyscy tym razem, jak skauci zdyscyplinowani na medal. W dwadzieścia minut dotarliśmy na przełęcz. Passo dell'Eremo otulał jeszcze lekki chłód poranka.
- O której zaczynają grać cykady? - zapytała S.
- Mniej więcej około 8.00.
Letni koncert zaczął się dokładnie o ósmej zero trzy. Niewiele się pomyliłam. Z trajkotaniem cykad można regulować zegarek. Szybko grzechotanie stało się tak namolne, że nawet myśli w głowie zagłuszał ich hałas.
Zjedliśmy pod rozłożystym dębem - jak zawsze latem. Teraz wszyscy szukają cienia... Obfotografowaliśmy eremo z każdej strony. Miałam wrażenie, że uwieczniliśmy każde źdźbło lawendy, każdego motyla, każdy najmniejszy detal. To zrozumiałe w przypadku moich Gości, ale ja?
To najlepszy dowód na to, że na Gamognę, nawet po latach, nie sposób zobojętnieć.
W drodze powrotnej jeszcze kilka och i ach, jeszcze jedno selfie, jeszcze jeden motyl.
Dokładnie w południe, kiedy upał nabrał pełnej mocy, zeszliśmy znów do Marradi.
Pięknego dnia!
NIEMOŻLIWE to po włosku IMPOSSIBILE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze