Lato odpala ścieżkę dźwiękową
środa, czerwca 08, 2022- A dni to kiedy zaczynają się znów skracać? - zapytał Mario ni z gruszki ni z pietruszki.
- Pod koniec czerwca... - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby i aż mnie w środku zabolało.
I po co to takie pytania zadawać?! - pomyślałam zaraz. Żyć tu i teraz, a nie myśleć o skracaniu dnia! A kysz! Jeszcze przecież nie dziś i nawet nie jutro i nawet nie za tydzień!
- Słyszysz? - pytam nagle Mikołaja, kiedy we dwoje jemy obiad.
Patrzy na mnie zdziwiony.
- No nie słyszysz??? - rozglądam się po mieszkaniu, bo mam wrażenie, że zaczęło grzechotać wszystko dookoła.
- Matka się zachowuje jakby gaz wybuchł.
- Jaki tam gaz! To cykady!!! Włączyły się cykady! Ty słyszysz jak trajkoczą, jakby nawet tu w domu były.
- I co z tego? - wzrusza ramionami i dalej zajada makaron.
Wychowałam potwora... Jak się można nie wzruszyć cykaniem cykad????
Rozkręciły się na cały regulator właśnie w czerwcowe wtorkowe południe. Nagle, jakby ktoś włożył im wtyczkę do kontaktu. To mnie niezmiennie od lat wzrusza na równi z zapachem lip i ginestre. To jest zawsze jeden konkretny moment. Orkiestra nie rozkręca się stopniowo. Nie, nie! Ciach - dyrygent daje znać i orkiestra rusza z przytupem. Tak jak potem na przełomie sierpnia i września nagle ktoś im tę wtyczkę znów z kontaktu wyciąga.
To jest moment do kochania.
Pomyślałam, sobie wczoraj - znów wyrywając dla siebie moment na popołudniowy relaks w ogródku - że w takich okolicznościach przyrody nawet pracując, czuję się trochę jak na wakacjach.
Całe to moje otoczenie - mikrokosmos toskańskich bezdroży, apenińskie zaklęte rewiry - kiedy ten świat stroi się w letnie fatałaszki, człowiek czuje się trochę tak, jak po dwóch kieliszkach prosecco. Czerwcowy odlot...
Psychodeliczne cykady, upajający zapach powietrza, nieprzyzwoita obfitość zieleni i kwiatów, pola upstrzone belami siana, falujące pszeniczne łany zezłocone w czerwcowym słońcu. Przecież to zwariować można...
Lato latem, ekstaza ekstazą, ale przed nami jeszcze kilka nerwowych dni. Dziś Tomek niemal cały dzień poci się na kolejnym certyfikacie z angielskiego, jutro i w sobotę to samo czeka Mikołaja, jutro też ja będę pocić się przed wizytą w szpitalu i postaram się do tego czasu nie zwariować, a po tym wszystkim mam nadzieję, że już na SPOKOJNIE będę mogła spakować walizki.
Tymczasem staram się przeganiać z głowy wszystkie czarne scenariusze, co - mimo radosnych zdjęć - różnie mi wychodzi.
Pięknego dnia!
POCIĆ SIĘ to po włosku SUDARE (wym. sudare)
sukienka: madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Jeszcze opaleniznę włoską mam na sobie a już tesknię. Cieszę się, że do ciebie trafiłam. Będę często zaglądać. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPrzedostatnie zdjęcie na czołówkę bloga poproszę :)
OdpowiedzUsuńOprócz zdjęcia, poproszę abyś się nie martwiła, bo wszystko będzie dobrze jak u mnie. Tak czuję. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuń