Radio, Claudio i stres nadprogramowy
piątek, maja 13, 2022Ile to się dzisiaj wydarzyło - mogłabym pisać do nocy, choć noc już prawie jest - przynajmniej dla mnie chodzącej spać z kurami. Zaczęło się nerwowo telefonem ze szkoły, że syn się źle poczuł, a że nieletni, więc trzeba odebrać nieboraka osobiście. Jedyny kto mógł to zrobić, to oczywiście niezawodny Mario, tylko pech chciał, że upoważnienie zostawione na początku licealnej edukacji straciło ważność. Ileż ja się nagimnastykowałam, nadenerwowałam, stres na poziomie nie powiem jakim, bo to wszystko w czasie kiedy za chwilę miałam próbę mikrofonu i zaraz rozmowę w radio. Idealne wyczucie czasu. Nic poważnego, ale cud, że ten dzień się nie skończył nadejściem zmory.
Już nawet miałam nie tykać komputera, ale ponieważ dziś wydarzyło się tyle dobrych rzeczy postanowiłam napisać kilka dziękuję i krótkie dobranoc. O obiecanych irysach z Florencji będzie innym razem.
Przede wszystkim wielkie dziękuję za zaproszenie do RADIO 357 , Justynie Godz za rozmowę oraz serdeczne dziękuję wszystkim, którzy wysłuchali, zasypali miłymi sercu komentarzami, wiadomościami, polubieniami profilu. Bardzo dziękuję.
Dziękuję też za bardzo życzliwą recenzję mojej drugiej książki, która ukazała się dziś na stronie KIERUNEK WŁOCHY. Życzliwość niezmiennie chwyta mnie za serce.
I na koniec dziękuję za przemiłe spotkanie, które zaczęło się wczoraj we Florencji i dziś w Marradi miało ciąg dalszy. Dziękuję za wysłuchanie, za zachwyty, za tyle ciepła.
To był bardzo intensywny tydzień. Czuję, jak powoli schodzi ze mnie stres i napięcie. Po dwóch książkach, po dziesięciu latach bloga, po niezliczonych spotkaniach z czytelnikami, po kilku wywiadach, po dwóch radiowych wystąpieniach, nadal - przyznaję uczciwie - jest we mnie dużo nieśmiałości.
Kiedy po tym nerwowym poranku, usiadłam dziś przed komputerem i czekałam na włączenie się do rozmowy, patrząc jak zegarek cedzi minuty, myślałam, że serce mi eksploduje. Ciśnienie milion pięćset!
Potem odezwał się miły głos i upewnił czy wszystko działa, a zaraz po tym popłynęła muzyka, którą wybrałam ja sama dzień wcześniej. Płyta Claudio Baglioni była pierwszą płytą jaką kupiliśmy w 2007 roku jadąc na toskańskie wakacje. Słuchałam jej wtedy non stop. Tak zaczęła się przygoda z włoską muzyką i w ogóle cała włoska przygoda. Kto by wtedy pomyślał, że kiedyś posłucham Claudio w takich okolicznościach... Dziś właśnie ta muzyka sprawiła, że nagle zapanował we mnie spokój.
DOBREJ NOCY...
EKSPLODOWAĆ to po włosku ESPLODERE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Jesteś wspaniałym czlowieki Kasiu ♥️ Marysia i
OdpowiedzUsuńMarysiu ❤dziękuję
Usuń