Pierwsza kwietniowa sobota bez planu i z mizerną wiosną
sobota, kwietnia 02, 2022Pogodny przez dwadzieścia dziewięć dni marzec, ostatnie dwa dni przepłakał. Płakał i w Rzymie i w Toskanii i w Emilii Romanii... Dobrze, że płakał, bo rolnicy bardzo suszą strapieni, już chyba w ukryciu pełni desperacji odprawiali czary. Zrobiło się niestety też zimno, ale pocieszam się, że to tylko na chwilę i zaraz - podobno od poniedziałku najdalej wtorku - wróci do nas wiosenna aura.
Marzec był całkiem intensywny w moim chodzeniu. Strava podsumowała, że przeszłam (z włączoną aplikacją, bez na pewno więcej) 190 kilometrów, a w górę powędrowałam na wysokość 3480 metrów, czyli powiedzmy, że weszłam na Hochwilde. Powiedzmy...
Planów na weekend tym razem jeszcze żadnych konkretnych nie ma, bo pogoda niepewna, ale kusi pierwsza niedziela miesiąca i darmowe muzea! Zobaczymy co się urodzi.
Najpierw trzeba zakończyć lekcyjny tygodniowy maraton i złapać oddech. To był naprawdę bardzo intensywny tydzień i ze zmęczenia podpieram się nosem. Nie dopisałam nowych stron do książki, nie zrobiłam połowy z tego co zaplanowałam, bo zwyczajnie zabrakło czasu. W tej chwili co najwyżej do pewnych planów wpisują się gnocchi na obiad i pizza na wieczór.
Z dobrych rzeczy: kwitną tulipany, zaczyna kwitnąć glicine, a ginestre mają świeże zielone listeczki. Niby czubek Lavane przypudrował nosek, ale na to staram się nie zwracać uwagi.
Chłopcy mają się dobrze, Tomek szykuje się do wycieczki, a ponieważ zostało już tylko kilka dni, mam nadzieję, że naprawdę nic się nie wydarzy. Jednocześnie coraz bardziej konkretne są rozmowy o wycieczkach przyszłorocznych - w końcu zagranicznych i tu obydwaj zacierają ręce z radości na samą myśl o proponowanych destynacjach. Klarują się też powoli Tomka plany na przyszłość i jak sobie pomyślę, że dopiero co przeżywałam jego zapisywanie do liceum, a za rok o tej porze to już będziemy powoli żyć jego maturą to aż mi słabo. Z drugiej strony cieszę się jak wariat z jego nowych planów. Och jak bardzo się cieszę! Opowiem o nich w swoim czasie. Najpewniej już po fakcie.
W najbliższych dniach czeka mnie też "malutki" stresik, ale co, jak, gdzie i kiedy to opowiem, gdy już pojawi się oficjalna reklama. Wdech - wydech...
I tak to się wszystko kręci.
Dobrej soboty!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Jak sie wspaniale czyta dzisiejszy tekst Kasiu . Emanuje dobrym, spokojnym , zwyczajnym - niezwyczajnym życiem . To znaczy życiem bez wstrząsów , ktore tak bardzo zaburzaja wszystko wokół . Oby ta najpiękniejsza ze wszystkiego dobra potocznosć trwała i trwała ! marysia
OdpowiedzUsuń