Kiedy człowiek bierze sobie na głowę wszystkie sprawy świata, a potem mówi STOP
piątek, kwietnia 29, 2022- Ciao "Kasja", już dawno chciałam cię o coś zapytać. A ty nie przyszłabyś nam czasem pomóc do teatru?
- Och, ja uwielbiam teatr, do teatru to ja całym sercem. Trochę tylko mam "mało" czasu, ale oczywiście jak będę mogła to bardzo chętnie! - odpowiedziałam entuzjastycznie.
Miło mi się zrobiło po tej propozycji, bardzo miło, bo dla teatru to ja bym nawet noce mogła zarwać. Jednocześnie sama nad sobą pokiwałam głową z dezaprobatą... "Topory w plecy", migreny, brak czasu, żeby się nad czymkolwiek zastanowić, ale jasne - weź sobie na głowę jeszcze więcej zajęć, kup sobie jeszcze krowę, psa i może zapytaj o wolontariat w gminie...
Jestem niereformowalna.
W czwartek nie było czasu dosłownie na nic. Są dni zajęte, bardziej zajęte i te, kiedy mam wyliczone wszystko co do minuty. Czwartek do pewnego momentu był kosmiczny. Takich kosmicznych dni jest ostatnio na pęczki. Na przykład kilka dni temu byłam na placu po zakupy w biegu - prawdziwym biegu. Zerkam na zegarek - do rozpoczęcia lekcji zostało 18 minut. Normalnie żeby dojść do Biforco szybkim marszem potrzebuję dwudziestu, tym razem po drodze musiałam kupić jeszcze chleb. Wiedziałam, że trasę będę musiała pokonać częściowo sprintem. Zdążyłam.
Czasem jestem jak robot, ale czasem też zatrzymuję się w pół słowa, tak jak to było wczoraj.
Po obiedzie kończyłam moje poranne wywody ogrodowe. Chciałam podzielić się radością, że w końcu przed domem na bogato zakwitło drzewko maggiociondolo, że przed starym domem wykipiała fioletem glicynia, i nowa, którą w tym roku posadziliśmy też urodziła pierwszą, dorodną kiść. W pewnym momencie jednak pomyślałam: dlaczego ja nadal tkwię przed komputerem? Przecież pisanie może poczekać...
Akurat zadzwonił Mario.
- Masz ochotę na spacer? Zobaczymy czy może w tym roku są "margheritoni" tak jak kilka lat temu?
To był początek maja 2015 roku. Znaleźliśmy wtedy ponad S. Adriano łąkę, która była prawdziwym morzem margerytek. Nigdy później już coś takiego się nie powtórzyło, a wracamy tam każdej wiosny i o każdej innej porze, bo to jedna z najpiękniejszych łąk w okolicy.
Nigdy już morza margerytek nie było, aż do tego roku...
Jeszcze nie są w pełnym rozkwicie, ale już jest pięknie! Margerytkowa obfitość na apenińskich łąkach to prawdziwy wiosenny cud! Poza tym to tylko część obrazu, oprócz margerytek jest też fiolet dzikiego tymianku i makowe piegi. Przy kamiennych posiadłościach rozsianych to tu to tam mami bez ze swoim ostatnim już fioletowym tchnieniem. Do życia powoli budzą się ginestre, ale to już inna historia, ten splendor i zachwyty zostawmy majowi.
Po godzinach lekcji i innych zajęć moja głowa nie toleruje hałasów i większości dźwięków. Często irytuje mnie nawet mówienie do mnie innych. Jest niewiele osób, których głos działa na mnie kojąco. Czasem też jest tak, że potrzebuję ciszy. Ciszy albo muzyki...
Muzyki natury, najpiękniejszej, najbardziej kojącej z możliwych:
Tak bardzo nie chciało mi się już nigdzie iść. Siedziałam w tych apenińskich margerytkach, przy koncercie przedwieczornym świerszczy, wzgórza dookoła niemal w oczach nasiąkały coraz bardziej soczystą zielenią. Na ciele czuć wreszcie było moc wiosennego słońca. W powietrzu rozchodził się słodki zapach drzewka "cierniowego", które obsypane było kwiatami do niemożliwości. Tak bardzo nie chciało mi się nigdzie iść...
W Polsce macie majówkę, więc kto wypoczywa temu niech pogoda szczególnie sprzyja! Ja mam kilka pomysłów na pierwszą niedzielę miesiąca i wolny wstęp do muzeów. Znów wchodzę w rolę "osiołkowi w żłoby dano..." Pięknego weekendu!
WOLNY WSTĘP to po włosku INGRESSO GRATUITO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu, absolutnie któreś zdjęcie w margerytkach powinno iść na okładkę :) Uściski Aneta
OdpowiedzUsuń