O kolorach, morzu i wydmach
piątek, marca 11, 2022W styczniu znarowione morze zabrało sobie całą wydmę - jedną z tych, które tworzą najładniejszy fragment riviera romagnola. Adriatyckie wybrzeże na wysokości Emilii - Romanii oczywiście nie należy do grona najładniejszych włoskich plaż, ale wydmy tuż obok Lido di Dante, które - nawiasem mówiąc - są ścisłym rezerwatem to na pewno miejsce wyjątkowo fotogeniczne.
Plaża nie jest tu oszpecona betonowymi hotelami, ani nakrapiana latem parasolami, zamiast tego są tylko wydmy, wyrzucone na brzeg pnie drzew wyczyszczone przez morską wodę niemal do białego, a za wydmami piniowy las. Tutaj też wpada do morza rzeka Bevano. Krajobraz jest tak bardzo dziewiczy...
Zawsze od 1 marca do 15 lipca rezerwat zamknięty jest na kłódkę, bowiem jest to okres lęgowy ptaków, w pozostałym okresie można spacerować tylko wyznaczonym szlakiem.
Wczoraj, kiedy niespodziewanie z jednego małego "okienka" zrobiło mi się "okienko" na pół dnia, korzystając, że jest Paw, a co za tym idzie - też większa mobilność - zaproponowałam spontanicznie spacer nad morzem.
Pomyślałam, że na te wszystkie troski, które leżą odłogiem na ramionach, banalny szum fal mógłby być zbawienny. Pogoda postanowiła tym razem być bardzo przymilna, więc niewiele myśląc ruszyliśmy w kierunku Lido.
Na plaży nie było prawie nikogo. Poza nami snuły się pojedyncze osoby. Natomiast w miejscu, gdzie przebiega granica rezerwatu stał ciężki sprzęt z dźwigiem włącznie. Robotnik już z daleka dał ręką znak, że przejścia nie ma. Podobno lokalne władze próbują uratować plaże Lido di Dante, choć walka z naturą to zwykle walka na straconej pozycji. Mówi się, że słynne wydmy prędzej czy później morze pochłonie co do ostatniego kawałeczka...
- Piękna sukienka! Wyglądasz jak wiosna - powiedziała spacerująca z dwoma psami starsza pani w niebieskiej kurtce.
Podziękowałam najładniej jak umiałam, życzyłam nam obu, żeby ta wiosna jak najszybciej się rozgościła, a kobieta odwdzięczyła się ciepłym uśmiechem i poszła dalej.
Sukienka rzeczywiście ładna. Pani Basia teraz się nie chwali, bo trudno w takich czasach pisać o sukienkach... Ale ja to zrobię za Panią Basię. Ja wiem, że czas okropny, ale każdy z nas ma swoją pracę, która zapewnia nam byt, a jeśli ta praca jakoś będzie szła do przodu, to ze wszystkim wtedy trochę łatwiej. Bez tego się zwyczajnie nie da. To nie nasza wina, że sytuacja na świecie jest taka jaka jest. Przecież, kiedy ja martwiłam się okładką książki, przez myśl mi nawet nie przyszło, że jej premiera będzie w tak beznadziejnym momencie. Na pewno też Pani Basia, kiedy wybierała materiały, nie przypuszczała jaka czeka nas wiosna...
Ale trzeba dalej żyć i pracować. Każdy z nas teraz przestraszony jest cenami benzyny, euro, gazu i pewnie o fanaberiach nie myśli, ale jeśli drogie Czytelniczki w tym całym chaosie będziecie szukały mimo wszystko kolorów, to one u Pani Basi są w pięknym wydaniu.
Zaraz nowy weekend i być może nowe plany, choć sama nie wiem, co z tymi planami będzie... W głowie zmora popiskuje od dwóch dni, choć jeszcze udaje się ją trzymać pod butem i mam nadzieję, że tak już zostanie. Humor z wielu względów taki sobie.
W mojej dziecięcej naiwności mam nadzieję, że tak jak robotnicy specjaliści naprawią wydmy nad Adriatykiem, tak też uda się naprawić inne obszary życia...
Dobrego dnia.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Prawdziwa wiosna, a kolor nieba... prawdziwy włoski lazur. Tak myślałam, że jest Paw i dla niego również pozdrowienia. Hanka
OdpowiedzUsuń