Jeszcze większa zachłanność
czwartek, marca 03, 2022Zapomniałam o zapłacie czynszu, o tym, że w Rzymie leży mój paszport do odbioru, o tym, że na stole w kuchni przykryte badaniami leżą bardzo ważne dokumenty, które miałam wysłać w zeszły czwartek. Wczoraj uświadomiłam sobie, że w mojej pamięci pojawiła się kilkudniowa wyrwa. Aż mnie strach obleciał. Nie pamiętałam nawet czy rozmawiałam z Bratem i kiedy...
Schodzi ze mnie powoli całe napięcie. Dopiero w środę, kiedy po raz pierwszy od ponad tygodnia wyszłam na taki prawdziwie spokojny spacer z Nikonem na szyi, poczułam, że zaczynam odzyskiwać równowagę. Ostatnie dni kosztowały mnie dużo zdrowia. Kiedy w poniedziałek poszłam do fryzjerki - oczywiście kilka dni wcześniej miałam myśl: "trzeba odwołać, bo to już się nie opłaca", dziewczyna popatrzyła na moją głowę i zauważyła, że nagle pojawiło się na niej dużo siwych włosów. Jestem pewna, że połowa z nich to efekt stresu z ostatniego tygodnia, ale siwe włosy, to ostatnia rzecz, jaką bym sobie teraz w ogóle głowę zawracała.
Bo widzę, że nie każdy potrafi teraz zrozumieć, iż w obecnej sytuacji ja mimo wszystko mam zamiar pisać o kwiatkach i o wiośnie...
Tak, będę o tym pisać i z każdego dnia wyciskać jeszcze więcej niż wcześniej. Każdy dzień przecedzać, przeżywać tak jak mogę. Póki można, póki się da, póki życie trwa, póki świat istnieje.
Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie istniał dalej. Poza tym muszę skutecznie rozkojarzyć moją głowę i na trzy tygodnie oddalić uwagę od medycznych tematów, a takie coś jak na zdjęciach pomaga.
Jeśli obraża to czyjeś uczucia, to zwyczajnie proszę, żeby tu nie zaglądać. Nie jestem reporterem wojennym, więc nie będzie tu zdjęć z bombardowanych miast, ale tych chyba teraz w sieci nie brakuje.
Jestem daleko, żyję w nieco innej atmosferze, jednak tyle, ile z daleka mogę się do pomocy przyłożyć, tyle się przykładam. Rozpoczynam każdy dzień - jak pewnie wszyscy teraz - od przeczytania informacji. Tak samo każdy dzień żegnam. Nawet między jednym, a drugim zdjęciem kwiatka zdarza mi się wyciągać telefon i odświeżać portale prasowe, bo emocjonalnie nie potrafię się odciąć. Serce mi pęka. Moje skromne życie, ciepły posiłek, dach nad głową, są największym luksusem jaki mogę sobie teraz wyobrazić.
Nasze dotychczasowe rozmowy przy stole o Marco Aurelio, o filozofii, zastąpiły wywody Tomka o tym, jak przetrwać wybuch nuklearny.
Dobrego dnia, siły i zdrowia wszystkim!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
Bo tylko normalność nas uratuje. W wojnie, w chorobie, w nieszczęściu. Nie bardzo wiem czego inni od Ciebie oczekują/wymagają i kto im dał prawo, żeby w ogóle czuć się do tego upoważnionym.
OdpowiedzUsuńPisz Kasiu o codziennych, normalnych, pięknych rzeczach. Czekam na to każdego dnia. I to mi pomaga w tym ciężkim dla mnie czasie.
Dziękuję Ci ❤️
Justyna
Kasiu pisz o kwiatkach, o wiośnie i o wszystkim innym, o czym uznasz, że warto o tym napisać. "Dziwny jest ten świat...", ale w nim żyjemy. Dzięki temu, o czym piszesz na chwilę mogę oderwać się od tej smutej rzeczywistości. Pozdrawiam ze słonecznej Warszawy, Ania W.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńGratuluję wydania kolejnej książki.
Mam pytanie czy tytuł i okładka są takie jak Pani sobie wymyślił i wymarzyła, bo wiem ze były jakieś perturbacje z wydawnictwem . Pozdrawiam Monika
"Mój" tytuł, z którego byłam tak bardzo dumna to ten niższy: Gdzie Dante mówi dobranoc. Okładka jest jedną z tych które zaakceptowałam, czyli już te wyselekcjonowane, ale nie moim typem. Jednak wszystkim bardzo się podoba, a to znaczy, że może powinnam bardziej ufać wydawnictwu?:)
UsuńI tak trzymaj. Hanka
OdpowiedzUsuńYoupi youpi youpi ciesz się odzyskanym życiem na całego
OdpowiedzUsuńPiotrek
Pani Kasiu! Przede wszystkim życzę zdrowia i pozbycia się na stałe zmory... ale biorąc pod uwagę obecną sytuację nie dziwię się, że są osoby, które oczekują od Pani więcej, niż tylko kwiatków i problemów codziennego domowego życia. Biorąc pod uwagę Pani popularność fajnie by było, gdyby niezależnie od tego, że jest Pani daleko, trochę bardziej wsparłaby Pani takich ludzi, jak Ci w poniższym linku:
OdpowiedzUsuńhttps://wiadomosci.wp.pl/dziennik-alony-z-kijowa-rosjanie-nie-patrza-co-ostrzeliwuja-6743705676077632a