W poszukiwaniu zgubionego wina i nie tylko
niedziela, lutego 20, 2022Tak naprawdę to wina J.! Tak kochana, to przez Ciebie nie śpię dziś od 3.40! A miał być odpoczynek, relaks, odespanie wariackiego tygodnia... Jasne...
W sobotnie popołudnie, kiedy leżałam sobie z książką i rozkoszowałam się historią Etrusków - swoją drogą ile ja mam Wam do opowiedzenia, to aż głowa boli (tfu tfu), zadryndał telefon i zaraz wyświetliła się wiadomość od J., którą szczególnie rozczulił, przywołując dawne wspomnienia mój wpis o Ponte Vecchio i o jaszczurce.
Zaczęłyśmy wymieniać wspomnienia i tak od słowa do słowa okazało się, że obydwie po raz pierwszy byłyśmy we Florencji mniej więcej w tym samym czasie. J. odczytała nawet ze swojego zdjęcia konkretną datę, więc i ja postanowiłam sprawdzić, który to dokładnie był dzień, kiedy moja stopa po raz pierwszy stanęła przed Duomo i na Ponte Vecchio i na Piazzale...
Przejrzałam wszystkie domowe pudła w poszukiwaniu dysku i nic. Przejrzałam jeszcze raz, bo pierwsze przejrzenie - przyznaję - było trochę po łebkach. Nic... Trochę się zaniepokoiłam, bo niedługo potrzebne będą mi zdjęcia, które na owym dysku są zapisane.
W domu po dysku nie było śladu. Zeszłam więc do cantiny i zaczęłam przekopywać nierozpakowane jeszcze pudła. Bez skutku. Jednocześnie w czasie poszukiwań zrodziło się nowe pytanie: a gdzie są dwie butelki wina, których od kilkunastu lat strzegę jak oka w głowie? Butelki ze znanej winnicy, którą dawno temu podarował miły winiarz jako prezent do wypicia w czasie osiemnastych urodzin chłopców. Czy to możliwe, żeby zapodziały się na amen przy przeprowadzce? Przecież w lipcu jedną z tych butelek mamy odkorkować!!!
Ogarnęła mnie panika.
Szukałam trochę bez ładu i składu, wywracając kolejne toboły - pożytek z tego taki, że przynajmniej niektóre pudła doczekały się rozpakowania. Po przewaleniu wszystkiego pomyślałam, że może jednak znajdę zguby na strychu, ale niestety i tam poszukiwania nie zakończyły się sukcesem.
- Słuchaj a ty nie masz mojego dysku? - zadzwoniłam do Mario w nadziei, że powie jasne i mam też dwie butelki wina z Montespertoli, gdybyś szukała.
Nic takiego niestety nie powiedział. Wyparł się również Paw uczestnictwa w zagubieniu jakże ważnych rzeczy. Wiadomo jak to jest w takich sytuacjach - człowiek zawsze szuka wspólnika zbrodni.
Leżałam już w łóżku i jeszcze dwa razy wstawałam i schodziłam do cantiny - bo może jeszcze w tym pudle, a jeszcze tam nie sprawdziłam, ale nic, wszystko na próżno. Diabeł ogonem przykrył.
Obudziłam się o 3.40 z myślą, że jeszcze raz muszę wszystko przekopać, ale teraz już bardzo, bardzo dokładnie. Jest jeszcze jedno pudło, do którego nie zajrzałam. Szczerze mówiąc nie wiem nad czym mi się chce bardziej płakać - nad historycznym winem czy nad dyskiem, na którym znajduje się kilka lat naszego życia w fotografiach...
Szlag!!! szlag!!! szlag!!!!
A tak poza tym to ślicznie jest. W nocy mżyło, ale jest ciepło. W dzień znów ma być piękne słońce i wiosna pełną gębą. Fiołki kwitną nawet na murach.
Dobrego dnia wszystkim i sobie samej owocnych poszukiwań, bo inaczej do wieczora całkiem osiwieję. A mówiąc poważnie, gdyby nie moja wymiana wiadomości z J., jeszcze długo byłabym zguby nieświadoma.
SZUKAĆ to po włosku CERCARE (wym. czerkare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Kasiu, życzę w takim razie owocnych poszukiwań - zguby muszą się znaleźć !;)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Aneta :)
Do św. Antoniego , znajdzie ! W ogromnym magazynie , między dechami znalazlam pamiątkowy kolczyk. Nie w miejscu w którym byłam , ty lko w zupełnie innym .'' Coś '' mnie tam zaprowadzilo , więc warto Świętemu szepnąc słówko w sprawie Twojej zguby .marysia
OdpowiedzUsuń