Opowieść o pewnej florenckiej miłości i śmierci oraz Zmora jak feniks

sobota, lutego 12, 2022

Sekrety Florencji, Katarzyna Nowacka

Wąska uliczka, która odchodzi od Campanile di Giotto i wciska się pomiędzy palazzi tuż obok siedziby Misericordia dziś nazwę swą wzięła właśnie od dzwonnicy, ale dawniej nazywała się... via della Morte lub jak mówią niektórzy via della Morta

Oficjalnie uznaje się, że pierwsza nazwa przyjęła się od istniejącego tu wtedy cmentarza, jednak wielu historyków zajmujących się dziejami miasta zgodnych jest co do tego, że wszystko to przez pewną "niedoszłą" śmierć. 

Poznajcie jedną z najciekawszych florenckich historii miłosnych!

Sekrety Florencji, Katarzyna Nowacka

Pod koniec XIV wieku żyła we Florencji Ginevra degli Amieri. Pochodząca z zacnego rodu dziewczyna zakochała się z wzajemnością w Antonio Rondinelli. Pech jednak chciał, że Antonio należal do rodziny wrogiej Amierim i ojciec Ginevry za żadne skarby nie chciał pobłogosławić temu małżeństwu. Mało tego! Dla spokoju ducha postanowił szybko wydać córkę "bezpiecznie" za mąż za innego kandydata.

I tak nieszczęśliwa dziewczyna poślubiła niejakiego Francesco z bogatego rodu Agolanti. Załamany Antonio obiecał sobie i ukochanej nigdy z żadną kobietą się nie wiązać. Ginevra zapadała się w swym nieszczęściu coraz bardziej, odchodziła od zmysłów, aż w końcu po czterech latach cierpienie doprowadziło ją do "śmierci". Mówi się o jakimś absurdalnym wypadku, po którym dziewczyna pozostała bez życia. 

Tak, jak to bywało w dawnych czasach, odczekano dwadzieścia cztery godziny, a następnie złożono ją w grobie rodzinnym na cmentarzu przy Duomo. Wkrótce jednak okazało się, że dziewczyna nie była tak naprawdę martwa - dziś pewnie powiedzielibyśmy w śpiączce! Obudziła się biedaczka w środku nocy zziębnięta i przestraszona, bo zaraz rozpoznała, gdzie się znajduje. Odsunęła nagrobną płytę, która jeszcze nie została zamurowana i ruszyła uliczką od cmentarza w kierunku domu swojego męża. 

Ten na jej widok przejęty trwogą zaczął klepać modlitwy i przegonił ją, przekonany, że ma do czynienia ze zjawą. Strapiona Ginevra ruszyła więc w stronę Mercato Vecchio, gdzie znajdował się dom jej rodziców, ale i tam spotkała się z takim samym przyjęciem. Nie pozostało jej zatem nic innego, jak skierować kroki do domu ukochanego Antonia, który oczywiście załamany wciąż opłakiwał jej śmierć. 

Mężczyzna w przeciwieństwie do męża i rodziny przyjął kobietę z radością, zaraz kazał swojej matce zatroszczyć się, by biedaczka, w cieple, otoczona troską i miłością doszła do siebie.  

W mieście wiele osób modliło się za Ginevrę, a krewni zamawiali za nią msze, bowiem sporo było świadectw potwierdzających pojawienie się tamtej nocy zjawy na ulicach Florencji.  

Tymczasem Ginevra szybko wracała do sił pod troskliwym okiem Antonia i jego matki. Wkrótce zakochani wzięli w tajemnicy ślub. Dopiero jednak po kilku miesiącach nowożeńcy zdecydowali się wyjść i oficjalnie razem przespacerować ulicami miasta. Jak łatwo się domyśleć wzbudzili ogromną ciekawość i sensację. Cud - nie cud? Czy to Ginevra czy nie? I czy ta Ginevra mogła wyjść za mąż? 

Kler wydał oficjalną decyzję. Ponieważ Ginevra ślubowała pierwszemu mężowi "aż do śmierci", a uznana została za zmarłą - zatem była wolna. W nowym życiu mogła mieć nowego męża. 

Tą florencką opowieścią mówię Wam sobotnie dzień dobry. Sama uciekam do lekcji, walcząc po cichutku ze Zmorą. Wczoraj naiwnie myślałam, że wygrałam tę bitwę, ale dziś Zmora uniosła łeb, jak feniks odrodziła się z popiołów.
 
Pięknego dnia!

Sekrety Florencji, Katarzyna Nowacka

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Dzięki Kasiu za romantyczna opowieść z happy endem ! A ty ZMORO wstrętna , A KYSZ !!! A KYSZ !!!marysia

    OdpowiedzUsuń