Nowy szlak, białe kuleczki i niedzielne plany
niedziela, lutego 06, 2022Po obiedzie zaległam na kanapie otulona milusim kocykiem w towarzystwie ciekawej książki. Z jednej strony było mi tak dobrze, że nie miałam ani siły, ani krztyny woli, żeby zmieniać swoje położenie, z drugiej jednak chochlik za uchem szeptał: "Położyła się i tak leży! Wstyd!"
Ostatecznie chochlik wygrał. Jak zawsze... Pomyślałam, że ruszyć się trzeba, bo na leżenie to jeszcze będzie cała wieczność, a poczytać mogę, kiedy zacznie się ściemniać. Dałam sobie czas do 15.00, a potem wskoczyłam w buciory, zarzuciłam na szyję Nikona i poszłam przetestować nowy szlak...
Szlak zaczyna się tuż za Biforco i przez pierwsze dwa kilometry na pewno daje mocno w kość - tyle tylko zdążyłam przetestować, bo w pojedynkę, przy mgłach i o tej porze nie chciałam zapuszczać się dalej. Szlak cały czas pnie się ostro w górę - dotyka nosa jak mówią Włosi.
Dotyka tego nosa bardzo albo bardzo bardzo, nie wypłaszcza się nawet na moment, żeby dać choć odrobinę wytchnienia.
Prowadzi sąsiednim wzgórzem obok Castellone, dzięki czemu możemy wieżę - a dokładnie dwie wieże - obserwować z najmniej znanej perspektywy.
Kiedy wróciłam do domu sprawdziłam dokładnie mapę, by sprawdzić czy moje przypuszczenia były słuszne. Infatti szlak łączy się potem z tym, który prowadzi na Lozzole. To bardzo dobra wiadomość, bo oznacza to, że odkryłam nową ścieżkę prowadzącą do jednej z moich ulubionych destynacji. Dodatkowo szlak startuje niemal spod moich drzwi i w związku z tym daje o wiele więcej satysfakcji, niż kiedy wyrusza się z passo. Teraz tylko znaleźć towarzysza, który takiemu wyzwaniu podoła... Może któryś z chłopców wiosną się skusi?
Wczoraj doszłam do punktu odpowiadającego wysokości Castellone i zawróciłam. W drodze powrotnej przyglądałam się każdej gałązce i z radością odkryłam, że niektóre drzewa i krzewy budzą się już z zimowego snu. Jeśli nadal pogoda będzie nas tak rozpieszczać, białe kuleczki, którymi oblepione są gałęzie szybko zamienią się w kwiaty.
Za nami pierwszy lutowy tydzień. Pogoda jest nieprawdopodobna. Ostatnie dni przyniosły trochę dobrego, ale też sporo nerwowych momentów. Dziś planowaliśmy przywitać się z morzem, ale jednak mgła postanowiła spowić riwierę w okolicach Ravenny i zmieniamy zupełnie kierunek. Mam nadzieję, że niedziela przyniesie nowe opowieści, nowe odkrycia, że z wojażowania wrócę bogatsza o nowe kadry.
Pięknej niedzieli!
WIECZNOŚĆ to po włosku ETERNITÀ (wym.eternita)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze