Słaby dzień
środa, stycznia 12, 2022- Wszystko ok? - zapytał Tomek, kiedy szurając bamboszami z czerwonym puszkiem kierowałam się w stronę sypialni.
- Nie.
- Co się stało?
- Wszystko i nic. Niby nic poważnego, ale to był wyjątkowo słaby dzień. Nic nie poszło, tak jak chciałam. Chyba tylko wyniki naszych badań były jedyną dobrą wieścią.
- Chcesz jutro rano poleżeć?
- Żartujesz? Przygotowanie wam śniadania i powiedzenie dzień dobry, to jeden z moich ulubionych punktów dnia. Troski miną.
Wtorek był naprawdę beznadziejny...
Zapowiadał się dobrze, bo po pierwsze i najważniejsze dobre dusze pomogły upewnić się, że wstępnie i moje i Tomka badania nie dają powodu do zmartwienia i na kolejne udało się umówić w ekspresowym czasie. A po drugie po burzy mózgów wreszcie dostałam od redakcyjnego grafika projekt okładki - "MOJEJ" okładki. Byłam zachwycona, bo to było właśnie to!
Moja radość trwała jednak krótko, bo redakcyjna rada, która ostatecznie o wszystkim decyduje, zawetowała i projekt okładki sugerując pójście w stronę - według mnie - banału i oczywistości i co gorsza zawetowała też tytuł, z którego byłam taka dumna, który był owocem jednego z moich marszów.
Skrzydła mi opadły...
Potem już poszło lawinowo i do samego wieczora jeden zawód pociągał następny, przykrość za przykrością. Do kolacji usiadłam bez apetytu i nawet nie skończyłam pizzy, którą wspaniałomyślnie przywiózł Mario.
Aż nie chce mi się myśleć, co dziś przyniesie dzień...
Żeby osłodzić sobie poranek zabrałam się za przeglądanie kwater i tak znalazłam lokum na część naszych wakacji. Planowanie, co będzie za pół roku, to oczywiście wróżenie z fusów, ale niby dlaczego nie miałabym tego robić, jeśli sprawia mi to radość? Będzie co ma być, a sercu tak miła jest wizja powrotu do Abruzzo...
Mam też ciekawy pomysł na sobotę, ale zobaczymy czy do tego mi chęci wystarczy. Staram się nowymi pomysłami zatrzeć niemiłe uczucia z wczorajszego dnia i mam też wielką nadzieję, że dziś przyniesie coś dobrego. Marzę o tym, by ocalić "moją" okładkę i mój tytuł...
Dobrego dnia.
OCALIĆ to po włosku SALVARE (wym. salware)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Trzymam kciuki! Nie odpuszczaj, i okładka i tytuł to w radzi ważne (sama to wiesz), dziś wszystko się robi pod najmniej wybredne gusta. Kurczę, nie daj się!
OdpowiedzUsuńNo to juz wiem dlaczego czytajac jakas ciekawa ksiazke, nadziwic sie nie moge ze taka beznadziejna okladka i tytul do bani. A tu okazuje sie ze to rada redakcyjna wydawnictwa w ktorej w wiekszosci sa marketingowcy, decyduje o tytule i o grafice okladki.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cie, zebys chciala zeby to Twoje drugie "papierowe Baby" pieknie sie nazywalo i slicznie wygladalo.
Ksiazki sa troche tak jak my ludzie, najwazniejsza jest ich tresc. Czlowieka tez nie oceniamy ze wzgledu jak piekne ma imie i jak cudownie wyglada.
Serdecznosci, Malgosia Neuss