Rozkojarzenie i moda dantejska
czwartek, stycznia 20, 2022Bardzo szybko się dekoncentruję... Wszystko przez to, że chciałabym robić milion rzeczy na raz. Aby zaspokoić moje potrzeby, powinnam mieć ze trzy głowy i co najmniej pięć par rąk! I nogi... Nóg to już nawet nie wiem ile by mi się przydało...
Rankiem po serii obowiązków, zabrałam się za pisanie o wczorajszym dniu, chciałam opowiedzieć jak mi wspaniale i ciepło było na kawie u Anny Marii, jak miło było słyszeć, że moje sukcesy i moje działania dają innym tyle radości. Przeskakiwałam z pisania do archiwum, żeby znaleźć jeszcze jakieś zdjęcia do książki, to zaraz zerkałam jednym okiem na fb i tak gdzieś między jednym działaniem, a drugim natknęłam się na zdjęcie pewnego szlaku i... przepadłam.
Zaczęłam śledzić na mapie każdy etap, przewyższenia, trudności, wymagany czas, zaczęłam płonąć z wrażenia na widok zdjęć z trasy i oczywiście zaraz poczułam mrowienie w stopach. Och, och, och! Choćby jutro, choćby tak móc wyruszyć od razu.
Zamiast pisać o wczorajszym dniu - bardzo miłym dniu - zaczęłam kopiować przydatne informacje do tajnego pliku i zastanawiać się jak tu i kiedy i z kim...
Mario mówi mi czasem: metti troppa carne sul fuoco, znaczy w wolnym tłumaczeniu, że kładę na na ruszcie zbyt dużo mięsa na raz, ale nie do końca się z tym zgadzam, bo to znaczy robić dużo rzeczy na raz, ale żadnej dobrze, a mnie chyba jednak to i owo się całkiem dobrze udaje.
Często tylko kręci mi się w głowie od nadmiaru zajęć, ale ja - tak szczerze mówiąc - lubię ten stan działania, tysiąca pomysłów, wielu inicjatyw... Muszę wciąż stymulować się czymś nowym, wciąż szukać inspiracji.
Na koniec już, żeby nie było tak bardzo nudno, podzielę się jedną ciekawostką z mojej ostatniej lektury.
Czy zwróciliście kiedyś uwagę na to, jak ubierają się florentyńczycy? Ja zachwycam się za każdym razem i nie raz zdarzyło mi się fotografować czyjeś buty czy inne części garderoby.
Wyczytałam ostatnio, że już Boccaccio pisał o tym, że w dawnych czasach mieszkańcy poszczególnych miast we Włoszech mieli swój charakterystyczny sposób ubierania się. Nie wspomina niestety jak konkretnie ubierali się florentyńczycy i przede wszystkim jak ubierał się sam Dante.
Co ciekawe, na niemal każdej ilustracji przedstawia się artystę w czerwonej todze i wieńcu laurowym na głowie - niczym rzymski senator. Prawda jest jednak taka, że Dante podobnego odzienia być może nigdy nie miał na sobie, ukoronowany na Campidoglio został natomiast Petrarca.
Skąd zatem przedstawianie Dantego w rzymskiej todze?
Otóż źródłem informacji o dawnych obyczajach Florencji pozostaje dla nas Giovanni Villani autor Nowej Kroniki, który opisywał miasto w XIV wieku. Niestety pisarz zmarł na dżumę w trakcie pisania, ale z tego co zdołał wcześniej uwiecznić, możemy wyczytać, że elegancja florentyńczyków była jedyna w swoim rodzaju i przypominała nieco strój właśnie rzymskich senatorów. Oto dlaczego dziś Dante przedstawiany jest tak, a nie inaczej.
Pięknego dnia!
WIENIEC LAUROWY to po włosku CORONA DI ALLORO (wym. korona di alloro)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Hm...jak się obierają? To nie wiem��.
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac ja tez nie wiem:) slownik swiruje albo moje palce nie nadazaja za myslami:)
UsuńNo dobra... zimna kawa to mój ulubiony napój :):):) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńHahaha:)))) i dzisiaj powtorka z rozrywki😄😄😄
Usuń