Rimini - kontra dla krytyki. Akt I - refleksyjnie
poniedziałek, grudnia 06, 2021Nad placem głównym krążyły mewy i co jakiś czas rozdzierały dzioby jak przekupy na bazarze. Tylko one przypominały o tym, że byliśmy nad morzem.
Samego morza nawet nie widziałam, w końcu nie po to tu przyjechałam. Morza szukam w ustronnych miejscach, a do Rimini zawitałam, żeby sprawdzić, co się kryje za jednogłośną lawiną krytyki turystów. Czy to rzeczywiście miejsce niewarte funta kłaków?
Jest we mnie przekorna dusza. Wszyscy w lewo, to ja w prawo. Jechałam do Rimini i już czułam, że się zakocham. Przeczytałam kilka artykułów i po prostu wiedziałam, że nie może być inaczej. Intuicja rzadko mnie zawodzi. Tak samo było z Livorno. Wszyscy chórem - "co za paskudne, brudne, portowe miasto!" - a mnie na wieki chwyciło za serce i zawsze będzie jednym z ulubionych.
Teraz z czystym przekonaniem mogę już napisać, że wczoraj tak samo jak kiedyś Livorno, urzekło mnie Rimini, urzekło od samego wjazdu.
Już dawno temu włoska przyjaciółka namawiała - "jedź koniecznie i sfotografuj dzielnicę rybaków!" Wybierałam się jak sójka za morze i wybrać się nie mogłam, aż do tej niedzieli. Po lekturze wspomnianych artykułów wiedziałam, że nie tylko się zakocham, ale też, że te kilka godzin to będzie zdecydowanie za mało. Nie myliłam się. Wkrótce planuję do Rimini powrócić.
Być może na ogólne wrażenie złożyło się wiele drobiazgów - słońce, kolor nieba, przejrzystość powietrza, świąteczna atmosfera, krzyk mew, człowiek spotkany w Duomo, który podzielił się ze mną niezwykłą wiedzą, może lekko nonszalanckie spojrzenie barmana, może starożytne imperium, może sztuka, którą znałam z Florencji, może pamięć o rybakach, którzy żyli w małych kolorowych domkach, może duch Felliniego, może po prostu wszystko to razem...
Jedno jest pewne - przypadkowe spotkania, rozmowa z nieznajomym, mogą przed człowiekiem otworzyć nowy, nieznany świat.
Amarcord - to film słynnego Federico, który obejrzałam kilka lat temu. Muszę do niego wrócić, a potem wrócić jeszcze raz do Rimini. Dziś czas już nagli, ale obiecuję, że jutro i pojutrze o tych wszystkich cudach opowiem zdecydowanie więcej. Może i wy skusicie się, żeby wpisać Rimini na listę "do odwiedzenia".
RYBACY to po włosku PESCATORI (wym. peskatori)
bluzka: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze