Powrót do Rimini i piaskowa szopka
wtorek, grudnia 28, 2021Rybak stojący na brzegu kanału rozmawiał z innym rybakiem, który właśnie zawinął do portu. Zmysły wyostrzyły mi się na ten romagnolski dialog. Mężczyźni wymieniali się wrażeniami z połowu z dnia poprzedniego. Specjalnie zwolniłam kroku, żeby ich posłuchać, a potem odwróciłam się i dyskretnie uchwyciłam Nikonem jeden kadr.
Tak naprawdę, choć oczywiście planowałam wkrótce powrót do Rimini, nie taki był plan na poniedziałek. To kaprysy pogodowe wymusiły zmianę kierunku i skoro tak już wyszło, pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie odwiedzenie szopki z piasku oraz pewnego muzeum, na które poprzednim razem zabrakło czasu.
W poświątecznym rozpędzie umknął mojej uwadze fakt, że przecież wiele muzeów w poniedziałki jest zamknięte. Tak czy inaczej wyjazd był bardzo udany, bo przynajmniej dłuuugi spacer obfitujący w niecodzienne obrazy udał się wspaniale.
Był powrót na San Giuliano i wyszukiwanie przegapionych poprzednio murali, była latarnia morska, był port, była plaża, był plac Felliniego, było spojrzenie na słynny Grand Hotel, były smażone sardoncini i w końcu było też podziwianie szopki z piasku...
Piaskowa szopka na plaży w Rimini przygotowywana jest już od kilkunastu lat. Tworzą ją artyści ze wschodu. W tym roku było to czterech Rosjan i jeden artysta z Ukrainy, a tematem przewodnim tej edycji było odrodzenie. Niespełna cztery tygodnie zajęło artystom stworzenie tej niezwykłej wystawy.
Poszczególne grupy rzeźb przedstawiają: scenę pandemiczną teraz - lekarka prowadząca badania naukowe, lekarz i pacjent oraz pandemię sprzed wieków - lekarz, za którym kryją się szczury, matka i dziecko. Przesłanie jest proste - jeśli Florencja, która dawno temu tak bardzo ucierpiała, znów rozkwitła w pełnym splendorze, może więc i my teraz odrodzimy się silniejsi.
Szopka oczywiście nie byłaby szopką, gdyby nie było Madonny z dzieciątkiem, Józefa, anioła i trzech króli. Tłem dla niezwykłych rzeźb są kościoły niemieckie z różnych epok.
Rzeźby wydają się wręcz nieprawdopodobnie doskonałe. Twarze i elementy architektury oddane zostały z niezwykłą dbałością o detale. Sztuka potrafi zrodzić się ze wszystkiego, nawet z piasku na plaży. Dziewczyna pilnująca wystawy, która zaoferowała się, ze objaśnieniem symboliki, zwróciła mi uwagę na odmienność rysów twarzy, co jest świadectwem pochodzenia artystów.
Przy okazji nauczyłam się jeszcze jednej ciekawostki. Maski jak dziób, które były używane w pandemii sprzed wieków były wykonane ze skóry, a na samum końcu wciśnięta była szmatka nasączona octem. Nasze maseczki dziś - przez które często wybucha niejedna polemika - nie są więc chyba aż takim dyskomfortem.
Byłam przekonana, że taka szopka z piasku ma trwałość odrobinę dłuższą babki z piaskownicy, tymczasem miła dziewczyna objaśniła technikę powstawania rzeźb i przygotowywania samego piasku, dzięki której rzeźby mogą przetrwać nawet kilka miesięcy. Szopka w Rimini znajduje się na plaży przy samym porcie i można ją podziwiać do 9 stycznia.
Przeszliśmy wzdłuż promenady, aż do placu Felliniego, bym mogła sfotografować osławiony Grand Hotel, który rzeczywiście wygląda stylowo i wśród betonowych hoteli lśni blaskiem dawnej elegancji.
Zatrzymaliśmy się, żeby przekąsić słynne "sardoncini" i dalej przechodząc obok ruin amfiteatru rzymskiego, przespacerowaliśmy do centrum Rimini, zostawiając z ulgą hotelowy, kurortowy gąszcz.
Są dwa Rimini - jedno zachwycające, drugie - to hotelowe zupełnie nie warte uwagi. Tym razem miałam okazję zobaczyć to bardzo wyraźnie.
Doszliśmy znów do Łuku Augusta i na nowo mogłam się zachwycać tym, co tak bardzo urzekło mnie poprzednim razem.
Przeszliśmy ponad trzynaście kilometrów i to był bardzo dobry czas. Nogi swoje poczuły, głowa pooddychała morzem, nad którym koniecznie chciałam się zatrzymać, bo morza w ostatnim roku zdecydowanie mi brakowało. Zachwyciły mnie "niewyjściowe", "niepocztówkowe" port i kanał, pocztówkowa latania morska, pstrokate i mniej pstrokate murale. Poza częścią "przy plaży" - mekką letników, Rimini nadal, niezmiennie mnie zachwyca.
I na koniec souvenir z Rimini, głowa już zagrzewa się na myśl o nowych historiach i sekretach do odkrycia:
Pięknego dnia!
PIASEK to po włosku SABBIA (wym. sabbia)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Piękne te rzeźby z piasku. W Gdańsku też mamy piaskową szopkę - podobno drugą pod względem wielkości na świecie, zaraz po watykańskiej. Znajduje się naprzeciwko parku Oliwskiego. Jeśli ktoś będzie tu przejazdem, to polecam.
OdpowiedzUsuńW Watykanie w zeszłym roku była z ceramiki, nie z piasku, która powstała w latach 1965/75 w Instytucie Sztuki Grue (IT). Aktualnie jest szopka z Peru.
UsuńTą w Gdańsku chętnie bym zobaczył, od małego uwielbiam szopki, zwłaszcza mechaniczne:). Pozdrawiam Paw.