Pomigrenowy spis pomyślności
środa, grudnia 22, 2021Już tylko dwa woreczki zostały do otworzenia...
Aż trudno uwierzyć! Chłopcy - choć tak naprawdę to przede wszystkim Mikołaj - zwlekają się z łóżka "najostatniejszymi" resztkami sił.
- Jeszcze tylko siedem godzin - pocieszam. - Dziś cztery, jutro trzy.
- No i co z tego? - ledwo da się zrozumieć stłumiony głos, dochodzący spod fury włosów leżących na stole.
- Lepiej byłoby nie mieć perspektywy dwóch wolnych tygodni?
- Nie.
- No to su con la vita!
Ja natomiast odzyskuję siły. Migrena sobie poszła na dobre, dziś rano po raz pierwszy od kilku dni obudziłam się z "normalną" głową. Teraz trzeba tylko poumawiać wizyty u lekarzy, bo ten ostatni raz był jednak ponad moje siły. Zostałam bezpardonowo znokautowana.
Tymczasem zima wkroczyła do doliny z bagażem chmur i deszczu. Przemalowała niebo po swojemu i chyba ani myśli narazie o zmianie kolorów.
Z dobrych rzeczy:
Kamień spadł mi z serca, bo przyszła najbardziej wyczekana paczka, więc mam nadzieję, że mój Wiking będzie uszczęśliwiony. Przyszła też inna paczka - paczka niespodzianka... z Taorminy! Chwilę mi zajęło, rozszyfrowanie kto był świętym Mikołajem, kto mógłby słać do mnie paczki z Sycylii???? I kiedy wyjęłam karteczkę, aż mi się buzia rozpromieniła. Kochana "Rosmarino" - niech dobro, które dajesz innym wróci do Ciebie w podwójnej ilości. Dobrych świąt!
Poza tym z dobrych ważnych rzeczy kwestia książki, która już dopinana jest na ostatni guzik, a wymiana korespondencji z niezwykle życzliwym mi Redaktorem, też rozpromienia te dni i przywraca wiarę w ludzi. Książka według wstępnych ustaleń ukaże się w marcu, a ja czuję się tak, jakby na świat miało przyjść moje drugi dziecko. Jeśli w Sekrety włożyłam całe serce, to w drugą książkę włożyłam całe serce i duszę.
Jeszcze jedna rzecz na plus - ważny dokument, którego załatwienie odkładałam od miesięcy, jednocześnie pogrążając się w czarnych wizjach, że będę na niego czekać Bóg wie ile, a ten ku mojemu zdziwieniu dostarczono na drugi dzień po złożeniu mojej prośby. Włochy nie przestaną mnie chyba nigdy zaskakiwać.
Dobre są też rzeczy związane z chłopcami - intensywny klasówkowo-odpytaniowy czas kończy się dla nich bardzo pozytywnie. Ponadto Tomek idzie dziś na pierwsze spotkanie w kwestii wolontariatu. Jako wolontariusz ma zajmować się dziećmi z Erytrei.
I jeszcze dobre świąteczne rzeczy - bigos ugotowany, pączki żydowskie zrobi Tomek, sałatkę śledziową Mikołaj, pierogi ja przygotuję jutro, jak już zamknę komputer po ostatniej lekcji, sałatkę jarzynową pewnie Paw. I tyle, nie mamy zamiaru robić fury jedzenia i napinać się do przesady. Gdyby nie to, że w wigilię zapowiadają ulewy, najchętniej przed kolacją zafundowałabym sobie choć skromny trekking. Bardzo mi tego brakuje.
Spraw dobrych jest na pewno więcej, ale kto miałby czas wszystkie je spisywać.
Tymi dobrymi akcentami mówię Wam dziś: dzień dobry.
SU CON LA VITA to mniej więcej to samo co po polsku GŁOWA DO GÓRY!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Bardzo się cieszę, że niespodzianka dotarła :) (bo jak wiemy z kurierami różnie bywa...)
OdpowiedzUsuńBuon Natale,
"Rosmarino"