Pies na kwiaty
sobota, grudnia 18, 2021Zawsze jest tak, że kiedy nadchodzi jesień, a ja maszeruję szlakiem przez las, wzrok mimowolnie wyostrza się na grzyby. Człowiek niby nie szuka, bo przecież wyszedł tylko na spacer, ale spojrzenie jak u sokoła ściółkę przeczesuje. I wczoraj aż uśmiałam się w duszy sama z siebie, bo tak jak na jesieni grzybów, tak zimą zaczynam już szukać fiołków i prymulek. Choć teraz to jeszcze nawet zimy oficjalnie nie ma...
Piątek to najcięższy dzień w moim tygodniu. W piątek mam nieludzką ilość lekcji i wieczorem jestem zwyczajnie wrakiem człowieka. Musiałam więc skorzystać wczoraj z wolnej godzinki, choć oczywiście powinnam kończyć korektę książki i układać zdjęcia, ale miałam wrażenie, ze bez kilku kroków i odrobiny tlenu padnę w końcu trupem.
Poszłam na Pianorosso, bo tam po południu jeszcze sporo światła. Wzdłuż drogi tyle żywej zieleni teraz, że świat nie widział! Odbiły poziomki, listki fiołków i prymulek i dywany innych zieloności, których nazwać nie potrafię. Wzrok mi się wyostrzył - właśnie jak u sokoła - i choć wiedziałam, że absurdem jest szukać teraz fioletów, to mimowolnie...
Rzecz jasna jeszcze nic nie kwitnie. Wiadomo, że nie raz przyjdą mrozy tej zimy, pewnie wcześniej czy później nawet śnieg, ale te zalążki nowego życia o tak nędznej porze roku, są jak balsam na duszę.
Z drugiej strony może tych mrozów i śniegów aż tak dużo nie będzie? I może już za kilka tygodni rzeczywiście zakwitną pierwsze fiołki i prymulki. Straszny ze mnie "pies na kwiaty"!
Uwielbiam czas po Nowym Roku, kiedy to styczniową porą mam już pełne toskańskie prawo do wypatrywania wiosennych kwiatków.
Tymczasem dziś będzie wariactwo. Dziś ładuję ze sobą komputer do samochodu i planuję się rozdwoić, żeby ze wszystkim się wyrobić. I nie będę udawać, że mam jakiś weekend, bo weekend to tym razem pojęcie abstrakcyjne. Ale mam, mimo wszystko, nadzieję, że zrealizuje się przy okazji kilka miłych, rodzinnych planów i że którymś bladym świtem uda mi się obejrzeć nowego Sorrentino.
A najważniejsze na dziś - żeby medyczne wieści były pomyślne.
Pięknej grudniowej soboty!
PIES to po włosku CANE (wym. Kane)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze