Wergiliusz, troska i moje wielkie dziękuję po raz nie wiem który
sobota, listopada 27, 2021 - Jak się Mamusia czuje? - słychać od progu zaniepokojony głos Mikołaja i zaraz oczy to tu to tam, czy Matka nadal w łóżku, czy na nogach.
- Jestem, jestem. Już lepiej.
- Oooo! To się do Mamusi musi przytulić!
- No to niech się przytula!
Wystraszyłam tych moich chłopców zupełnie bez sensu...
Po wstępie pełnym czułości i słodkości, usiedliśmy nad garnkiem krupniku, a Mikołaj zaraz zaczął opowiadać.
- A Mamusia wie, że Virgilio popłynął w wymarzoną podróż do Grecji i w czasie podróży zachorował? Dopłynął statkiem do Brindisi i tam umarł.
- Wergiliusz umarł w Brindisi? Nie wiedziałam...
- Tak, ale pochowali go w Neapolu.
- Wieźli go aż do Neapolu?
- To była jego wola, poza tym chyba mu się to należało, prawda?
- Tak, tak oczywiście.
- A wie Mamusia, że w swoim testamencie zaznaczył, żeby nigdy nie publikować Eneidy?
Na kolejne pytanie Mikołaja odpowiadam z pokorą: nie, nie wiedziałam.
- Mówił, że była za słaba, a poza tym niedokończona, jednak na polecenie Augusta została zredagowana i wydana.
Tak mnie tym Wergiliuszem Mikołaj zakręcił, że po obiedzie wróciłam do łóżka i zaczęłam zgłębiać tajniki dawnych dziejów i zacnej literatury. Zastanawiałam się, czy w szkole ktoś mnie w ogóle z Eneidą zapoznał? A jeśli zapoznał to marnie to zapoznawanie musiało wypaść. Nie przypominam sobie, żebym po szkole siadała do obiadu i dzieliła się z Mamą podobną wiedzą, czy żebym w ogóle się roztkliwiała nad podobnymi faktami.
Poranne, piątkowe lekcje z bólem serca odwołałam przezornie już w czwartek wieczorem. Na szczęście obudziłam się w zdecydowanie lepszej formie niż myślałam i nim nastało południe znów otworzyłam komputer. Zwlekłam się z łóżka i z każdą chwilą czułam się lepiej. Wprawdzie daleko mi było do super formy, ale już nie "umierałam". Po misce krupniku zrobiło się już na tyle dobrze, że postanowiłam popołudniowych lekcji nie odwoływać. Ja wiem, wiem... zaraz ktoś powie, że powinnam odpocząć, ale kto pracuje na swoim ten wie, z czym taki "odpoczynek" się wiąże niestety...
Już jest dobrze, już nawet wróciła ochota na poranną kawę, a to bardzo dobry znak. Zabieram się zaraz do lekcji, a potem jeśli pogoda pozwoli mam nadzieję na delikatny, spokojny spacer. Tymczasem w dolinie hula wiatr. Zupełnie jakby listopad, który już powoli pakuje walizki, pootwierał wszystkie okna, że tylko przeciąg się zrobił.
Dziękuję za wszystkie życzenia zdrowia, troskę i rady. Do lekarza się pewnie "uśmiechnę", wiek w końcu zobowiązuje. Tymczasem postaram się między jedną lekcją a drugą troszeczkę odpocząć.
A w sprawie "nieodpoczynku" chciałam Wam tylko donieść, że w zakładce warsztaty wisi nowa majowa oferta i ku mojej wielkiej radości zostały już tylko ostatnie miejsca. Może ktoś z Was się skusi? Może macie ochotę zrobić komuś, albo samym sobie prezent gwiazdkowy.
I na koniec już ostatnia rzecz.
Przepraszam publicznie moich Patronów za zaniedbanie w ostatnich miesiącach. Mam nadzieję, że nauczę się lepiej ogarniać milion rzeczy na raz. Tak czy inaczej jestem Wam wdzięczna z całego serca. Każde nawet najmniejsze wsparcie, na Patronite to dla mnie wielka rzecz. Dalej będę powtarzać, że Dom z Kamienia będzie zawsze otwarty dla wszystkich, ale jeśli ktoś ma chęć wesprzeć to moje codzienne pisanie, temu już teraz przesyłam wielkie DZIĘKUJĘ.
Weekend jeszcze nie czas start, ale to już ostatnia prosta. Mam w głowie gotowanie, nawet jeśli apetyt jeszcze nie wrócił, ale przecież i Kuchnia Domu z Kamienia potrzebuje odświeżenia oraz mamy też w planach pierwszy przedświąteczny wieczór filmowy. Niech to będzie dobry czas.
Pięknego dnia!
VIRGILIO (wym. wirdżilio) to WERGILIUSZ
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Oj martwisz mnie :(, ale cieszę się, że już lepiej :). Wiem co to znaczy pracować na swoim i Ciebie rozumiem, dbaj o siebie. Wysyłam przytulaska :) i ściskam
OdpowiedzUsuń