Jaki wspaniały listopad...

środa, listopada 17, 2021

Dom z Kamienia, opowieści o życiu w Toskanii

- Bardzo pada? - zapytałam Tomka, który właśnie wszedł do domu.
- Nie bardzo. Idziesz pochodzić?
- Poszłabym, tylko nie mam odpowiedniej kurtki.
- Weź moją. 
- Nie będzie to problem?
- A czemu miałby być. Moja nie przemaka. Ładnie pachnie. Co to?
- Risotto z radicchio, dynią i gorgonzolą.
- Dobrze brzmi. Może już idź, bo pewnie rozpada się jeszcze bardziej.
- To się rozpada. Teraz chcę pobyć z Tobą. Chodzenie może poczekać.

Poczekałam aż Tomek zje obiad, posłuchałam kolejnych opowieści, a potem narzuciłam jego kurtkę i poszłam przed siebie, drogą otuloną mgłą, zroszoną listopadowym deszczem, usłaną zmokłymi liśćmi.

Dom z Kamienia, opowieści o życiu w Toskanii

Nie wydreptałam moich dziesięciu założonych kilometrów, a tylko sześć z groszem, bo w końcu i tomkowa kurtka zaczęła przesiąkać. Tak czy inaczej bez względu na dystans było mi cudownie i nawet nie śmiałabym narzekać ani na listopad, ani na deszcz, ani na mgły, które ukradły góry i ani myślą oddać. Po raz pierwszy od nie wiem kiedy, miałam wolniejszą głowę. Nie musiałam myśleć o niczym więcej, poza tym, że czekały mnie w tamtym momencie tylko wieczorne lekcje i kwestia co przygotować na kolację. 

Szłam przed siebie w stronę Campigno i tylko co i raz zadzierałam głowę do góry i uśmiechałam się do nieba, którego i tak widać nie było. Uśmiechałam się z zamkniętymi oczami, a niebo całowało mnie deszczem. To był taki dobry, ożywczy spacer. 

Znów wrócił stary rytm, choć jeszcze czasem nie dowierzam - że jak to tak? Czy ja naprawdę mogę nawet głupoty pooglądać w internetach? Poczytać mogę? Spacerować bez poczucia winy, że to czy tamto? Och jak dobrze z tym moim rytmem. Dobrze z listopadem. Listopad pozwolił się oswoić i polubić nawet jeśli jutro jest osiemnasty... 

Pewnie zaraz trzeba będzie na serio pomyśleć o świętach, ale teraz jeszcze nie mam ochoty. Wolę cieszyć się listopadem, deszczem, mgłą, ciepłym szalikiem, czerwonymi butami, tym, że z J. spotkam się we Florencji, że znów coś obejrzymy razem z chłopcami. Cieszyć się samotnością i ciszą. A w weekend pogoda ma być łaskawa, więc może jakiś dłuższy trekking? Kto to wie!

Pięknego środowego popołudnia!

KURTKA to po włosku GIUBOTTO lub GIACCA (wym. dżiubotto / dżiakka)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze