Wena, lawina pomysłów, pisanie do nocy i przyjaciele korespondencyjni
wtorek, października 26, 2021To nawet nie był spacer, tylko trucht pod górę. Kiedy oderwałam się od pisania, była już prawie czwarta, a o piątej zaczynałam kolejną lekcję. W poniedziałek złapałam wenę w żagle i tylko żal mi było, że dzień ma ograniczoną ilość godzin, bo mogłabym pisać bez końca. Wieczorem o dziwo nie zasnęłam nim wybiła dziewiąta, tylko czerwonymi oczami wpatrywałam się w monitor i dalej zacięcie stukałam w klawiaturę.
- Śpij już - Tomka głowa ukazała się między drzwiami a futryną, żeby powiedzieć mi dobranoc. Zdziwiony był, że Matka nie śpi.
- Zaraz. Jeszcze piszę.
- Masz takie zmęczone oczy. Śpij! - powiedział bardziej stanowczo i podszedł bliżej, żeby zamknąć mi komputer.
Rozczuliła mnie ta jego troska i jednocześnie znów przez głowę przeturlały się refleksje pod tytułem "jak to się wszystko w życiu zmienia".
Obiecałam, że tylko dokończę myśl i zaraz pójdę spać.
Nim głowa na dobre dotknęła poduszki, zasypała ją jeszcze lawina pomysłów. Ogarnęła mnie panika, że czasu już tak mało i jak tutaj to teraz spisać i o niczym nie zapomnieć? Może wydawnictwo będzie łaskawe i pozwoli przeciągnąć ostateczny termin o kilka dni?
Pogoda jest dziś szaro bura - o tyle dobrze, że może kusić do długich spacerów zbytnio nie będzie. Zaniedbałam domowe sprawy, korespondencję, kontakty najróżniejsze. Kto ma cierpliwość i może poczekać, będę wdzięczna, czas teraz jest tak napięty jak ten balon, którego z przymrużonymi oczami dmucha się do niemożliwości.
Mikołaj przychodzi ucieszony ze szkoły, bo nim znów ruszą wymiany językowe z Francją, Niemcami i Anglią, tymczasowo zorganizowano dla dzieciaków "przyjaciół" korespondencyjnych. Nawet jakieś dzieciaki z Polski mają z nimi korespondować.
- Pokażesz mi na mapie gdzie to jest? - pyta.
- Sama jestem ciekawa! - wgapiamy się w google i zaraz okazuje się, że francuscy uczniowie mieszkają o godzinę drogi od Lyonu.
- A chłopak z Polski wiesz jak się nazywa?
- Piotr? Tomek? - zgaduję.
- Brajan!
Opowiada jak najęty przez cały obiad. Swoją drogą mam nadzieję, że wymiany językowe wrócą do rozkładu jazdy i z liceum językowego znów uda się wycisnąć jak najwięcej.
Już prawie południe. Czas na mnie. Pięknego wtorku!
TYMCZASOWY to po włosku TEMPORANEO (wym temporaneo)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze