Obrazy jesieni i dzień bardzo taki sobie

niedziela, października 24, 2021

Marradi - Toskania jesienią, Dom z Kamienia

Po skończonych sobotnich lekcjach wystroiłam się w nową bluzkę od Pani Basi i z Nikonem na szyi wyszłam z domu pełna planów, z radosną wizją kilku luźnych godzin do wydania na spacery i fotografowanie. 

Jak to mówią? Chcesz rozśmieszyć Boga, to opowiedz mu o swoich planach... 

Całe popołudnie było do kitu. Zwaliło się wszystko i jeszcze więcej i zamiast spacerować po łąkach i zatrzymywać w kadrze kolory i samą siebie, przedreptałam tylko kilka razy trasę Marradi - Biforco i tyle z relaksu było. Trzy kadry zachowałam, bo przy całym natłoku różnych, smutnych spraw, nie pozostałam obojętna na jesienną, przydymioną szatę, w jaką zestroiła się wczoraj dolina Lamone. 

Wracałam już do domu z pełnymi siatami, ale kiedy dotarłam pod drzwi czułam jak w głowie mi zaczyna huczeć. Odstawiłam więc chłopcom zakupy i postanowiłam iść dalej. Szłam i szłam, aż mrok zaczął ogarniać świat. Huczenia tak czy inaczej nie udało się z głowy wygnać. Huczenie było zapowiedzią powrotu "zmory". Od rana walczę z migreną i narazie nie ma jeszcze ani zwycięzcy, ani przegranego. Jakoś funkcjonuję. Trzymam ją pod butem. Całą noc obejmowała mnie jak "najczulszy" kochanek, a ja modlę się o to by trzasnęła drzwiami i sobie poszła. 

Na dziś zatem żadnych planów. Jeszcze wczoraj myślałam o jakimś trekkingu, ale zwyczajnie nie mam chyba siły - siły ani na wędrowanie, ani siły do robienia planów. 

Marradi - Toskania jesienią, Dom z Kamienia

Pójdę pewnie na sagrę - to już przedostatnia w tym roku kasztanowa niedziela, a ja w tym roku tak naprawdę jeszcze dobrze kasztanowych łakoci nie posmakowałam. A zatem pofotografuję, poobserwuję, podjem czegoś dobrego, a czy coś się więcej urodzi, to czas pokaże. 

Z pracą nad książką idzie mi ostatnio marnie, bo nawet jak odrobina czasu wolnego - tak jak wczoraj - to co z tego, skoro o skupienie się trudno. Niewiele już zostało, ale to książka dla mnie ważna i chciałabym, aby była doskonała. 

Marradi - Toskania jesienią, Dom z Kamienia

Po wczorajszych mgłach i mżawkach nareszcie się wypogodziło. Mam nadzieję, że słońce zostanie z nami na cały dzień, choć muszę przyznać, że wczorajsza sceneria była wręcz nierealna. Zadziwiająca, tajemnicza, jakby melancholia ubrana w obraz, ucieleśniona nostalgia.

Dobrej niedzieli!

INCARNATA (wym. inkarnata) - UCIELEŚNIONA
 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Znów cudne zdjęcia - jakby ktoś piękne pejzaże wymalował, a Lamone aż nierealna w swoim bezruchu - niczym lustro i odbijające się w nim te melanchlijne wgórza... Ach... przepięknie Kasiu. Pozdrawiam serdecznie i ściskam Aneta

    OdpowiedzUsuń