Temat rzeka...
wtorek, sierpnia 03, 2021Wieczorem zaczęłam wracać powoli do żywych, choć prawdę mówiąc to "do żywych" to określenie bardzo na wyrost, zdecydowanie przesadzone. W każdym razie po dziewiętnastej wstałam z łóżka, zjadłam z chłopcami kawałek pizzy, posiedziałam z A. i Familią przy pożegnalnej herbacie i to wszystko - po takim dniu jak wczoraj - to był sukces. Noc była lepsza niż poprzednia, co nie znaczy, że spokojna. Męczę się jeszcze bardzo...
Jestem już tym bólem tak umęczona, że nic mi się nie chce i tylko szlag mnie trafia, bo wolniejsze dni teraz mogłam wykorzystać na pracę przy drugiej książce, a tu nijak myśli nie chciały i dalej nie chcą się skupić. Słowa nie potrafią zlepić się w sensowne zdania. Od monitora też mnie odrzuca. Mam tylko nadzieję, że do jutra przynajmniej trochę ta biedna głowa odpuści, bo jutro i pojutrze zapowiadają się bardzo intensywne dni i choćby nie wiem co - muszę być w jako takiej formie.
Swoją drogą mam takie nieodparte wrażenie, że organizm zaciąga mi hamulec ręczny, że to wszystko znak aby w końcu odpocząć. Szczerze mówiąc - ja przecież nigdy nie odpoczywam.
Marzyłam o jednym dniu nad morzem, o takim dniu, kiedy nic nie muszę, albo już nawet nie nad morzem, a gdziekolwiek, ważne byle tylko nie musieć!
Ciągle jednak coś...
Poza tym sama świadomość, że przecież jest sezon, a zatem odpuścić to można kiedy indziej, ale na pewno nie teraz!
Tymczasem lato ma się dobrze, choć upały z ostatniego tygodnia przegnała niedzielna burza. Jest bardzo ciepło, ale już nie paląco czy duszno. Winogronom nie trzeba się teraz przyglądać przez lupę. Kolor zmieniają w oczach. Na potęgę dojrzewają również pomidory - nowy ogródek okazał się bardzo płodny - i już ponad trzydzieści słoików z przecierem czeka na zimę, a to jeszcze nie koniec produkcji.
Murarz kończy w ogródku wymurowywać nowy chodnik. Zalanie cantiny dało początek lawinie bardzo inwazyjnych prac i nawet trudno opisać słowami jakie pobojowisko było przed domem.
Ból głowy to jedyna zła rzecz. Poza tym dzieje się wiele dobrego. Wszyscy czekają z niecierpliwością na książkę i już zamawiają autografy. Dziś to dla mnie jeszcze abstrakcja do kwadratu. Do drogi szykuje się Mama i Świta - to po ostatnich miesiącach też prawdziwa abstrakcja. Ja planuję króciutkie wakacje i to również wpisuje się w abstrakcyjny schemat.
Ponadto są już pierwsze osoby zapisane na nasze warsztaty październikowe i cieszę się jak wariat na myśl, że znów będziemy z Renatą gotować, wędrować i świetnie się z naszymi Gośćmi bawić. Jeśli ktoś z Was chce jeszcze dołączyć - zostały ostatnie miejsca!
Dobrego dnia i potrzymajcie kciuki za moją biedną głowę.
DZIEJĄ SIĘ to po włosku SUCCEDONO (wym. suczczedono)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Dzień dobry, bardzo martwię się czytając o tych bólach głowy, miałam w życiu bardzo traumatyczne doświadczenia z tego typu objawiami, uwielbiam twój blog i bardzo dobrze Ci życzę więc nie bagatelizuj proszę tego zrób rezonans magnetyczny głowy z kontrastem.....życie ma się tylko jedno....
OdpowiedzUsuńBede robic wszystkie badania. Dziekuje za troske❤
Usuń