Most, biały koszyczek i wielki przywilej - czar Mugello jeszcze raz

czwartek, sierpnia 12, 2021

Kasia z Domu z Kamienia, Mugello

- Popatrz to chyba ostatnie już w tym roku pole słoneczników! Aż dziw, że jeszcze kwitną.
- Pewnie późno posiane... 
- O tam! Widzisz, tam dalej za Gattaią jeszcze nie byłam. Sprawdzimy?
 
Najpierw ustaliliśmy kierunek. Stwierdziliśmy zgodnie, że Romagna jest już tak przez nas wydeptana, że próżno w promieniu 50 kilometrów szukać nieznanych miejsc. Wybór padł więc na Mugello. 
Mugello kryje przede mną jeszcze wiele tajemnic. Zasugerowałam Mario, że nie znam kompletnie terenów od Vicchio w lewo, patrząc w kierunku naszych gór, a Mario przytaknął na taką destynację i tak ruszyliśmy znów w poszukiwaniu nieznanego.  

Dom z Kamienia blog słoneczniki w Mugello

W Vicchio jednak mimo mojego usilnego powtarzania "w lewo, w lewo, w lewoooo", Mario skręcił w prawo. To fakt, że Mario źle słyszy, ale czasem mam wrażenie, że z tego swojego "niesłyszenia" robi dodatkowo użytek, kiedy mu wygodnie. Tabliczka przy drodze: "Ponte a Vicchio" była dla Mario na tyle inspirująca, że postanowił być kompletnie głuchy na moje "w lewo" i już kilka chwil potem byłam szczerze uradowana, że tak się stało. Kilkaset metrów za skrętem w prawo czekała bowiem prawdziwa perełka. Nazwa Ponte a Vicchio nie była przypadkowa. Przed nami wyłonił się piękny kamienny most, jeden z tych, które budowali w średniowieczu.

Dom z Kamienia blog, Ponte a Vicchio
Dom z Kamienia blog, Ponte a Vicchio
 
Jak potem doczytałam, most rzeczywiście miał długą historię, sięgającą XIII wieku - w tamtych czasach był pierwszym takim mostem w całej okolicy. Nawet większe Borgo San Lorenzo miało jedynie most drewniany. Pod koniec wojny średniowieczny most został wysadzony w powietrze - tak jak wiele innych toskańskich mostów - przez wycofujących się Niemców. Na szczęście odbudowano go z dbałością, tak by wciąż wyglądał jak dawna średniowieczna budowla i dziś nadal pozwala przeprawić się na drugą stronę Sieve, które subtelnie przeciska się pod kamiennymi, solidnymi przęsłami. 

Ponte a Vicchio to poza mostem pięć domów na krzyż, w tym przylegająca do mostu Casa del Prosciutto - trattoria i bottega, w której z sufitu zwisają gęsto dorodne szynki i kiełbasy! Tuż obok pod przyjemnymi pergolami ustawiono stoliki. 
Spojrzałam na zegarek. Było dobrze po 16.00, więc pomyślałam, że to idealny moment i miejsce na aperitivo.

La casa di prosciutto Ponte a Vicchio
Dom z Kamienia blog, Ponte a Vicchio

Siedzieliśmy w cieniu pergoli, przy szumie Sieve, sącząc ja - swoje prosecco, Mario - piwo i zachwycaliśmy się jedno przez drugie: cóż to za miłe miejsce. Coś rzeczywiście było tam wyjątkowego. Nawet kobieta, z którą minęłam się na moście obsypała mnie tyloma komplementami, że aż oniemiałam. 
Miałam ochotę tamten moment zabutelkować do kolekcji. Popołudniowe, sierpniowe słońce tak miękko przeciskało się miedzy fioletem ostatniej lawendy... 
Nagle za moimi plecami, tuż nad wejściem do Domu Prosciutto, okiennica skrzypnęła i z okna na sznurku ktoś powolutku zaczął na sznurku spuszczać biały, wiklinowy koszyczek.  

Dom z Kamienia blog, Kasia Nowacka
Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto
Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto

W milczeniu obserwowaliśmy co się wydarzy. W pewnym momencie wyszedł przed bottegę sprzedawca z naręczem papierowych pakunków, które zaraz zapakował do koszyczka i krzyknął: 
- Anna! 
A może Gianna czy Gina? 

Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto

Ręce należące do jakiejś kobiety - jedyne co było widać przez uchyloną okiennicę - zaraz wciągnęły koszyczek na pierwsze piętro. Cała scena ubawiła nas setnie, a przy tym wydawała się tak filmowa, jakby wyreżyserował ją sam Tornatore. 

Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto

Dopiliśmy to co było w kieliszkach i ruszyliśmy przed siebie. Na googlowej mapie wyszukałam bardzo interesujące miejsce. 

Przez kolejną godzinę błądziliśmy takimi bezdrożami, że nawet wciskanie się Rangerem stawało się prawdziwym wyzwaniem. Ubaw oczywiście mieliśmy przedni - w takich sytuacjach jesteśmy jak Chip i Dale - im bardziej kostropata droga, tym ciekawiej.

Nie udało nam się dotrzeć do tysiącletniej pieve. Choć prawdę mówiąc dotrzeć to nawet po wielu próbach dotarliśmy, ale wiekowa świątynia była w stanie totalnej ruiny i stanowiła zagrożenie. Dlatego też otoczono ją szczelnie siatką, która skutecznie miała przepędzać ciekawskich. 

Kiedyś tam wrócę, kiedyś nie dam się siatce odstraszyć. Historia miejsca jest fascynująca i mam tylko cichą nadzieję, że władze gminy jednak staną na wysokości zadania i zabytek uratują.

Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto
Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto

Zrobiło się późno. Do pełni szczęścia brakowało nam tylko ochłody nad rzeką i jeszcze jednego aperitivo. I tak najpierw było chłodzenie stóp w górskim potoku, a potem kieliszek prosecco w San Godenzo, ale to już jest opowieść na inny raz. 

Niby nic szczególnego, ale to było piękne popołudnie, że uśmiecham się na samo wspomnienie. Takie wojażowanie to jest coś, co relaksuje mnie niezmiennie. To jest też coś, co sprawia, że czuję się jeszcze bardziej wyjątkowo niż zwykle, bo przywilej odkrywania nieznanych szlaków jest jednym z najpiękniejszych darów mojej toskańskiej codzienności.

Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto
Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto
Dom z Kamienia, Ponte a Vicchio, Casa del prosciutto

KOSZYCZEK to po włosku CESTINO (wym. czestino)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze