I wariatka jeszcze tańczy...
piątek, sierpnia 13, 2021Być może widzą wariatkę, pewnie myślą: "ach te cudzoziemki!", ale jest mi wszystko jedno. Tańczę. Tańczę ja, tańczy oczywiście Anka, tańczy Ellen, nawet A. w końcu daje się namówić. Tak dawno nie tańczyłam! Nic a nic nie obchodzi mnie, co sobie ludzie pomyślą. Trzeba tańczyć, kiedy jest okazja. Nie chcę obudzić się pewnego dnia i pomyśleć: dlaczego nie tańczyłam, kiedy muzyka grała? Im jestem starsza, tym większa we mnie zachłanność, by życie chłonąć garściami.
Przez głowę przemyka mi też myśl, że byciu cudzoziemką - bo cudzoziemką będę już zawsze i wszędzie i to trochę mój świadomy wybór - towarzyszą podobne odczucia, jak te przy byciu czterdziestolatką plus. Nie przejmuję się już czy coś mi wypada czy nie, czy ktoś krzywo popatrzy, czy oceni. Niech sobie myślą, co chcą, wariatka będzie tańczyć dalej.
Tańczymy długo, bardzo długo, tańczymy same przez pół wieczoru, do nocy. Plac jest nasz, dookoła siedzą ludzie, ale nikt ani drgnie, choć pewnie wielu miałoby ochotę. Pierwsza marradyjka dołącza do nas już na sam koniec imprezy, potem jeszcze jedna nieśmiało, potem podnosi się cały stolik, mężczyźni też. Myślę sobie, że stracili tyle czasu siedząc i patrząc...
Wcześniej - ponieważ był to czwartek - na plac znów wjechał stragan z jedzeniem. Była pappa al pomodoro, piadna fritta i melon z prosciutto, było wino i przede wszystkim było nas przy stole jedenaście osób, a ludzie to największy dar. Na koniec, jeszcze przed tańcami wjechały pieczone kasztany, oczywiście zeszłoroczne - to taka słodka zapowiedź nieuchronnie zbliżającej się jesieni...
Dzień, który skończył w roztańczonym nastroju, piękny był od rana, choć pewnie uczestnicy trekkingu przeklęli mnie wczoraj nie raz i nie dwa. Uczciwie przyznam, że temperatury piekielne nie sprzyjają teraz wędrowaniu. Zamiast trasy ośmiokilometrowej przeszliśmy krótszą wersję i po pięciu kilometrach zeszliśmy z gór na zasłużonego spritz'a.
I tak sobie teraz myślę, że to był bardzo intensywny dzień, a swoją intensywnością mógłby obdzielić dobre pół tygodnia.
Zrobiło się znów późno, tysiąc zadań czeka, więc już tylko powiem dobrego dnia i tańczcie, tańczcie zawsze!
WARIATKA to po włosku PAZZA (wym. pacca)
spódnica: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Tak Kasiu . Tańczyć , tańczyc jak tylko jest okazja i jak nie ma . Jak tylko usłyszymy muzyke skądkolwiek plynącą albo kiedy ją usłyszymy w swojej głowie . Cieszyć sie każda chwilą i zarażać tą radością ludzi . Tak jak Ty to robisz . marysia
OdpowiedzUsuńTak Marysiu! 😍💃 dla mnie taniec ma niezwykla moc.
Usuń