Poezja, Florencja, bose stopy i tysiąc innych bodźców
środa, lipca 14, 2021O takich dniach jak wczoraj trudno nawet pisać. Trudno w wersach przeznaczonych na zapis jednego dnia upchnąć tak wiele emocji, tak wiele widoków i smaków.
Emocji wynikających z niezmiennie urzekającej gościnności jaką otacza Anna Maria przybywających do Palazzo Torriani, emocji, które wywołuje we mnie Ukochana nawet jeśli odwiedzam ją co kilka dni, emocji ze spacerowania boso w deszczu jej ulicami i w końcu emocji związanych z publikacją książki, która zdaje się już tuż tuż...
Florencki deszcz, który okazał się być deszczem całkiem dobrze wychowanym, powstrzymał się do obiadu. Pozwolił nam w spokoju cieszyć się widokiem z San Miniato i Piazzale, pozwolił biegać jak w amoku po cmentarzu w poszukiwaniu pewnego grobu. Deszcz pofolgował sobie dopiero w momencie, kiedy wychodziłyśmy Sant'Ambrogio, ale jednocześnie sprawił, że przez moją głowę przeturlała się kawalkada poezji.
Skapitulowałam, zdjęłam nasiąknięte wodą sandały i wędrowałam ulicą toskańskiej stolicy boso w mokrej do reszty spódnicy. W tym bosym spacerze, bez przejęcia czy moknę bardziej, czy ktoś patrzy i czy to we Florencji wypada było naprawdę coś fantastycznego, poetyckiego, surrealistycznego!
Przez chwilę poczułam się jak w filmie! Nie... właściwie to nie przez chwilę, ja chyba czuję się tak przez większość czasu.
Piękne były widoki, piękne światło, piękne sale w Palazzo Vecchio i piękny był sam spontan, bo przecież pierwotnie wycieczki do Florencji w planach warsztatów nie było. To był wspaniały czas. Pamiętajcie, że nasze warsztaty zawsze kryją drobne niespodzianki. Gotujemy, wędrujemy po górach, degustujemy i już pracujemy nad jesienną edycją.
Dziś znów tak krótko i jeszcze później niż poprzednie "najpóźniejsze później", bo dziś znów kalejdoskop pięknych widoków i smaków, których naprawdę ubrać w słowa nie sposób.
Nigdy bym nie przypuszczała, że lipiec podaruje mi tyle pracy, tyle wrażeń, tyle niespodziewanego, tyle dobrego. Mój kochany lipiec, który zaraz dobiegnie do półmetka...
Dobrego popołudnia!
I ostatnie zdjęcie poniżej - czyli odrobina prywaty. Zdjęcie pod tytułem "na przyjaciółkę zawsze możesz liczyć". Oczywiście odwet będzie jak tylko znajdę czas na spokojne, bo Renia w kwestii kwiatków mogłaby stawać w szranki z Mikołajem. Przygotujcie się! Będzie śmiesznie!
Spódnica - www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Co za wspaniałe zdjęcia ! I śpiąca księżniczka prześliczna ! A po książkę już przebieram nogami ! Marysia
OdpowiedzUsuń