Wysiłek wynagrodzony - morze na wyłączność, czyli Parco San Bartolo
poniedziałek, czerwca 14, 2021Włoskie wybrzeże Adriatyku kojarzy się z dywanem parasoli, hotelami, barami i równiną. Ot plaże bez polotu. Trzeba jednak wiedzieć, że nie wszędzie tak jest i żeby znaleźć się na dzikiej plaży jak z bajki nie trzeba nawet jechać do Apulii. Mało tego nie trzeba nawet gnać za Anconę na Conero. Oto jak Italia odkryła przede mną kolejną niespodziankę. Okazało się, że niecałe dwie godziny drogi od mojego domu znajduje się nadmorski kawałek raju - Marche tuż przy granicy z Emilią Romanią.
Już wiele lat temu, kiedy przyjeżdżałam do Marradi (a dokładnie w tamtym czasie do Lutirano) jedna znajoma Włoszka z uporem maniaka polecała mi Gabicce Mare. Że to niby taka bajka! Za nic nie chciałam się dać przekonać i nigdy do Gabicce nie zawitaliśmy, choć wielokrotnie bywaliśmy w sąsiedniej Gradarze.
I tak w końcu pewnego dnia na jednym z social media wpadły mi w oko zdjęcia niezwykle widowiskowe. Nim przeczytałam opis, pomyślałam, że to Apulia albo Abruzja, a nie początek Marche, czyli całkiem bliskie okolice.
Zaraz zabrałam się za zgłębianie tematu i zanotowałam jako "cel" w najbliższym możliwym czasie.
"Najbliższy możliwy czas" nie kazał na siebie długo czekać.
Oto nasza niedzielna wycieczka na Monte San Bartolo.
San Bartolo to tak naprawdę cały park, który rozciąga się wzdłuż morza od Gabicce do Pesaro.
Najlepiej wybrać "strada panoramica" aby z grubsza poznać teren i zatrzymać się tam, gdzie serce podpowiada. Aby mieć orientację można zerknąć na jedną z porozstawianych gęsto map, na których zaznaczone są plaże i atrakcje.
Najczęściej wspominaną plażą jest ta przy Fiorenzuola di Focara. Sądząc po ilości samochodów zaparkowanych wzdłuż drogi jest chyba rzeczywiście najbardziej oblegana - choć w tym wypadku oblegana ma inne znaczenie niż na przykład w Cervia lub Cesenatico. To miejsce jest popularne chyba tylko wśród Włochów i to tych, którzy lubią aktywny wypoczynek.
Zejście na plażę, to niemal prawdziwa wyprawa. Na pewno nie będą tu szczęśliwi ci, którzy lubią na plażę przyjść w klapeczkach, z leżakiem i gazetą pod pachą. Nie jest to zdecydowanie miejsce dla wygodnych.
My kierując się trochę intuicją zatrzymaliśmy się przed Casteldimezzo. Rozciągał się stamtąd widok bajeczny, a samochodów było tylko kilka i bez problemu udało się zaparkować. Nim ruszyliśmy upewniłam się jeszcze zagadując miłą panią czy u stóp góry znajdziemy plażę:
- Przepraszam, czy tu na dole jest plaża?
- Tak, zejście jest od trattorii.
- Jest piękna?
- Piękna, piękna! Ale to zejście! - starsza pani wzniosła oczy do nieba.
- O to właśnie chodzi! - ucieszyłam się.
Szliśmy stromo w dół najpierw drogą, potem ścieżką, wśród trzcin i ginestre... Po lewej stronie rosła coraz większa góra, a po prawej rozlewał się lazur Adriatyku nakrapiany białymi łódkami.
Nasz szlak miał prawie 2 kilometry długości (czyli cała wyprawa to 4 km). Nie polecam pokonywania tej trasy w klapeczkach czy sandałkach. Moje zakończyły na tym szlaku swój żywot i musiałam zabawić się w MacGyvera - foto przedostatnie - żeby mieć w czym wrócić na górę, a zejście to pikuś w porównaniu do powrotnej wspinaczki. Trawy i ginestre momentami są bardzo wysokie (zdjęcie poniżej - Mikołaj wzrost prawie 1.90), ja sama czułam się momentami jak w dżungli.
Trzeba też zachować ostrożność, bo o poślizg łatwo - przekonał się Tomek, który wspinaczkę zakończył ze zdartą skórą na łokciu.
Z tego też względu nie polecam tego zakątka rodzinom z dziećmi, ani - jak już wspomniałam -tym, którzy lubią wygodne miejsca.
Mimo niedogodności - choć dla mnie marsz i wspinaczka to "niedogodność", która jest właśnie cudowną dogodnością wyprawa warta jest grzechu. Tak jak zapewniał mężczyzna na szlaku zagadnięty przeze mnie, aby upewnić się czy to jest droga na plażę: - un po' lunghina ma ma ne vale la pena! (tł. trochę długa, ale warto).
Dobre buty przydają się też na plaży, bo choć są "miękkie" fragmenty, to jednak przeważają kamienie i pokruszone muszelki. Natomiast za to w pakiecie otrzymujemy rajski widok, dzicz, spokój, samotność... Kawałek morza niemal na wyłączność. To jest właśnie najwspanialsze, zwłaszcza dla osób, które nie szukają towarzystwa innych...
Szlaków w Parku San Bartolo znajdziemy wiele kilometrów, większość z nich prowadzi na kameralne, dzikie plaże, ale nie tylko. Na całym odcinku znajdziemy przyjemne trattorie, trzy warte uwagi miasteczka: Gabicce Monte oraz wspomniane wcześniej Fiorenzuola i Casteldimezzo, mnóstwo punktów widokowo piknikowych, kampingi, latarnię morską, połacie winnic i dziewiczą naturę.
A teraz dodatkowo wszystko tonie w słodyczy ginestre...
To była dobra niedziela. Ciepła niedziela, gorąca i zlana potem. Ze stopami w Adriatyku, z bajecznymi widokami przed oczami... Tak jakby odsłonił się jeszcze jeden fragment włoskiego raju.
Dobrego dnia!
WEJŚĆ POD GÓRĘ to po włosku SALIRE (wym. salire)
spódnica: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
Jedna mała uwaga, trzeba uważać na rowerzystów. Droga panoramiczna jest kręta i stroma. Cyklistów czasami ponosi fantazja ułańska, ścinają zakręty lub jadą grupą i ciężko ich wyprzedzić.
OdpowiedzUsuńPodejście z plaży było dla mnie wyczerpujące, jak powiedział Miki, wyglądałem jak Po z bajki Kung-fu Panda, kiedy wspiął się do klasztoru. Jednak miejsce jest warte wysiłku. Paw
Widoki sa po prostu boskie.Skrzetnie zapisuje wszystko co pani poleca.Jeszcze troche I wybiore sie w podroz zycia.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńIdealne piękno...
OdpowiedzUsuńNo to coś mi się wydaje że będzie gdzie pojechać
OdpowiedzUsuńPiotrek :)
Hmmm nie jestem pewna czy S. da radę:)
UsuńW zeszłym roku nie trafiliśmy tam, tylko na Monte Conero. Zejście było piękne, plaża cudowna, ale wejście z powrotem na górę w upalny dzień - walka o to, żeby jakoś przeżyć:) Tylko dla osób o dobrym zdrowiu. I zdjęcia trzeba robić, schodząc, bo potem to już nie zdjęcia w głowie, tylko walka o każdy krok do góry. Ale warto!
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda ze zdjęciami:))))) A Conero to rzeczywiście podobne klimaty.
Usuń