Szachowa rozgrywka z deszczem w tle w czerwcowym Cesenatico
poniedziałek, czerwca 07, 2021Nie wiadomo było co zrobić z takim dniem, a zrobić COŚ bardzo chciałam, bo...
Niedziela była pierwszym dniem wakacji chłopców, a po drugie niedziela to jedyny dzień w tygodniu, kiedy nie muszę zerkać na zegarek, ani niczego przekładać, ustawiać na opak, żeby na trochę wyrwać się z domu. Niedzielny poranek obudził się gorący i duszny, ale prognozy na popołudnie były bezlitosne. Zasadzać się na plażowanie nad Santerno było absurdem. Prześledziłam więc mapę pogodową w promieniu do 100 kilometrów - z racji ukształtowania terenu na półwyspie często jest tak, że tu pada, a tam słońce, tu ciepło, tam zimno - wystarczy pokonać niewielki dystans i wybrać sobie odpowiednią dla siebie aurę. A zatem nasz wybór padł na Cesenatico. Nie było w planach wielkiego plażowania, raczej tylko spacer plażą, przywitanie się z morzem po długim czasie niewidzenia i obiecane chłopcom fritto misto z papierowego rożka.
Pogoda w Cesenatico miała być też kapryśna, ale zdecydowanie mniej wybuchowa niż w naszym Lido.
Kiedy wyjeżdżaliśmy ze słonecznego Marradi, na horyzoncie Romanii zbierały się grafitowe chmury. W przedziwny jednak sposób udało nam się tak wylawirować, że po drodze nie złapaliśmy nawet kropli deszczu. Zjawiliśmy się na miejscu tuż po nim, mijając po drodze kolejkę mokrych samochodów. Deszcz ewidentnie wypłoszył plażowiczów, a potem przeniósł się w inne miejsce. I w tym właśnie momencie my zjawiliśmy się w Cesenatico. Oto co znaczy być w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Wyglądało to trochę jak gra strategiczna albo koncertowa rozgrywka szachowa - szach i mat, gdzie matem jest jedno ze zdjęć poniżej.
Oczywiście jak pięknie by w Cesenatico nie było, ja całym sercem jestem za naszym Lido i ulubioną wolną plażą. Ućkane parasolami wybrzeże i hotele wzdłuż niego to zdecydowanie nie jest moja bajka, ale dzięki temu, że zła pogoda wypłoszyła większość plażujących, mieliśmy spokojny spacer, brodząc (niektórzy) w Adriatyku - już całkiem ciepłym Adriatyku!
Pogoda po południu znów zrobiła się bajeczna, słońce prażyło jak na włoskie lato przystało, a chmury rozpłynęły się w niebycie.
Przeszliśmy w te i we w te po plaży, potem wzdłuż kanału i przez centrum biorąc co jakiś czas głębszy wdech, by wyczuć w pobliżu zapach smażalni i uraczyć chłopców smażonymi owocami morza.
Przedreptaliśmy w sumie pięć kilometrów i nic. Wtedy zdecydowaliśmy, że cofniemy się do smażalni jaką mijaliśmy przy trasie Cervia - Cesenatico. Pachniało od niej nęcąco i przede wszystkim to były właśnie swojskie klimaty, o jakie nam chodziło. Fritto misto najlepiej smakuje właśnie tak - z papierowego rożka!
Tomek - największy fan takich rarytasów - był wielce ukontentowany, cała reszta oczywiście też. Przyznaliśmy zgodnie, że takie miejsca lubimy najbardziej, bo są klimatyczne i autentyczne. Nie jakieś tam bajkowe ristorante przy plaży, tylko ot zwykła smażalnia, pani przy kasie, a jedzenie w przemysłowych ilościach za drobne pieniądze.
Popołudnie udało nam się pięknie. Starałam się odciąć od myślenia o najbliższym tygodniu, odciąć się od stresów, ciężarów, zmartwień. Przez chwilę starałam się skupić na tym, że nic nie muszę. Cieszyć się morzem, uprzejmym deszczem, który nas ominął i dopadł z potrójną siłą dopiero 20 kilometrów przed domem, cieszyć wakacjami chłopców i tym, że nie trzeba nigdzie pędzić na czas. Starałam się po prostu cieszyć chwilą.
Przede mną nowy tydzień i dużo pracy. Zaczynam "wakacyjną jazdę bez trzymanki", która potrwa prawie do końca września i mam nadzieję przyniesie dużo dobrych emocji, nowe znajomości i cały worek satysfakcji.
W tym wszystkim muszę też wygospodarować czas na dokończenie i ostateczne przeczytanie i sprawdzenie książki, bo czasu zostało już malutko. Jakoś to wszystko trzeba spiąć.
A dziś poza pracą czeka mnie miły przerywnik w ciągu dnia. Wróciła moja kochana Ellen i już nie mogę się doczekać naszego paplania przy popołudniowym aperitivo. Mam jej tyle do opowiedzenia!
Dobrego dnia!
SMAŻONY to po włosku FRITTO, MISTO - to MIESZANKA lub MIESZANY - tak nazywa się smażony miks owoców morza.
spódnica: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Wiedziałaś Kasiu, że w Cesenatico kręcili niedawno na zlecenie Netflixa serial "Summertime"? Świetne letnie klimaty i rewelacyjna muzyka Giorgio Poi, polecam...
OdpowiedzUsuńWierna czytelniczka A.