O porannej podróży, o wyczerpaniu i o układach scalonych
piątek, czerwca 18, 2021Kiedy ze snu wyrywa mnie dźwięk budzika czuję się tak jakbym wracała z zaświatów, jakby jego "relaksacyjna" muzyczka przywoływała mnie z odległej galaktyki. Z oknem otwartym na oścież, z trajkotaniem ptaków, które w nosie mają ciszę nocną i z zapachem czerwca śpi się tak dobrze, że aż żal się budzić. Z drugiej strony żal też spać, bo te poranki to magia w czystym wydaniu. Tomek ma rację mówiąc, że spanie to strata czasu. Faktem jest, że on akurat nie potwierdza tego swoim zachowaniem, bo śpi do południa i spałby dłużej, gdybym go nie zwlekała z łóżka. Coś w tej stracie czasu jednak jest. Gdybyśmy tak mogli jak telefon podłączyć się do prądu na chwilę, naładować i z głowy!
Gadam tak, bo znów mam lekki spadek formy. Sinusoida zmęczenia wspina się kolejny raz na wyżynę. Poczułam to dziś rano przy tym nieszczęsnym budziku. Z drugiej strony nie mogę sobie teraz odpuścić, bez samodyscypliny nie zrobię tego, co sobie założyłam. Poza tym wczesny poranek to najbardziej kreatywny moment dnia - "nie stać" mnie na to, by go zmarnować na spanie.
Żeby dodać sobie wigoru, po tym jak już moja dusza znów ułożyła się w ciele i nim zabrałam się za pisanie, urządziłam sobie wirtualną podróż. Popłynęłam na Elbę. Wczoraj po kolacji tak mi tą Elbą - opowieściami o niej Mario namieszał w głowie, że aż mnie skręca na myśl o choćby trzydniowych wakacjach w podobnych okolicznościach przyrody.
"Na wszelki wypadek" sprawdziłam nawet połączenia promowe i ucieszyłam się jak wariat, bo okazuje się, że wszystko jest w zasięgu możliwości. Oczywiście jak już będzie można się na trzy dni wyłączyć z biegu.
Za mało ostatnio chodzę. Nie mam czasu na codzienne wyprawy, nawet te krótkie. Pierwsza książka zeżarła cały mój wolny czas, ale stawiam już ostatnie przecinki i powoli myśli przenoszę na drugą. Udało mi się w tym tygodniu wyjść porządnie tylko raz, ale to wyjście zaraz zaowocowało pomysłami.
Ja to jednak muszę chodzić - moja głowa jest scalona z nogami. Nogi pracują to i głowa daje z siebie wszystko. Kiedy tak dziarsko maszerowałam wzdłuż Lamone, nagle zupełnie jak na tej kreskówce Pomysłowy Dobromir - przyszedł mi do głowy tytuł drugiej książki - ten roboczy był nijaki, więc tylko roboczy. Aż zaklaskałam w ręce z radości, zaraz wpadłam do domu i pochwaliłam się Tomkowi. Nawet on powiedział, że bardzo mu się podoba, a to wiele znaczy!
Upał oblewa Italię, upał nieziemski, na który czekam cały rok i w którym taplam się z radością. Dziś w ogóle będę się taplać i na samą myśl serce podskakuje. Weekend zapowiada się towarzysko, trekkingowo, intensywnie.
Oby to był dobry weekend!
NAGLE to po włosku ALL'IMPROVVISO (wym. allimprowwizo)
sukienka: www.madame.com.pl
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Nie mogę się doczekać tej pierwszej książki, dosłownie przestępuję z nogi na nogę. Po blogu i Sekretach Florencji wiem, że masz doskonałe pióro! Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńI ja też !!! marysia
Usuń