Nim przekwitną ginestre
poniedziałek, czerwca 28, 2021Od rozmów o życiu piękniejsze są tylko rozmowy o snach i marzeniach. I my właśnie pokonując ostatnią prostą przed Castellone wymieniałyśmy doświadczenia ze snów o lataniu... Czy może być wdzięczniejszy temat do rozmowy?
M. powiedziała, że w takich miejscach budzi się w niej pragnienie, by móc wznieść się do lotu i popatrzeć na to wszystko z góry.
Tak nam się pięknie udał wczorajszy spacer...
Najpierw zarzekałam się, że w niedzielę tylko lenistwo i odpoczynek, ale z drugiej strony czymże jest trekking, jeśli nie odpoczynkiem głowy?
W ogóle jeśli chodzi o maszerowanie to marzy mi się taki trekking na piętnaście kilometrów, taki po którym czuć mrowienie w mięśniach, który wypełnia dzień od świtu do zmierzchu...
Tymczasem znów wyprawa na Castellone.
Castellone w Biforco to jak wstępna degustacja tutejszych szlaków. Pierwsze posmakowanie czym jest wędrowanie po Apeninach. Potem można się rozkręcić i wędrować bez końca. Mam nadzieję, że następne tygodnie przyniosą więcej wypraw.
A na szlaku teraz choć upał oczywiście wyciska ostatnie poty i człowiek przepuszcza przez siebie litry wody, to wciąż bajkowo, sielsko, jak w raju. Jeszcze przez chwilę żółto jest od ginestre, jeszcze przez chwilę ich słodyczą nasiąknięte jest powietrze. Przytykałam kilka razy nos do aksamitnych, żółtych kwiatów i tylko: wdech - wydech, jeszcze głębszy wdech i z żalem wydech... Chciałoby się w sobie tę słodycz czerwcową zatrzymać.
Czerwca jeszcze cale trzy dni...
Poza ginestre kwitną teraz przy ścieżce dzikie orchidee. Trochę delikatniejsze, mniej siermiężne niż te kwietniowe. Smukłe, gibkie, lila róż. W kwiaty zestrojone są też jeżyny, co daje nadzieję na ulubione marmolady.
Niedziela to był taki idealny dzień. Dzień bez porannego budzika, dzień, w którym był czas na lenistwo, na lekturę, na odpoczynek i na trekking. Dzień, który się pięknie zakończył przy pizzy w miłym towarzystwie i samotnym spacerem w czerwcowej prawie nocy.
I znów kolejny tydzień staje w blokach startowych. To będzie prawdziwa gonitwa. Każdy następny dzień zaplanowany jest co do minuty. Już dziś wiem, że czasu będzie brakować, że będę jak ekwilibrysta na linie balansować, by uaktywnić się na kilku frontach jednocześnie. Tak sobie dziś rano pomyślałam, że alternatywnym rozwiązaniem zamiast petycji o wydłużenia tygodnia mogłoby być sklonowanie samej siebie...
Gdyby tylko to było możliwe!
Dobrego, pełnego zachwytów dnia!
JEDNOCZEŚNIE, W TYM SAMYM CZASIE to po włosku CONTEMPORANEAMENTE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze